Moi bliscy są zawsze chętni do pomocy przy zwierzętach, więc to nie jest tak że są skazane jedynie na mnie, kiedy wyjeżdżam również mają dobrą opiekę - zwłaszcza wielkie uznanie dla mojej babci która potrafi przychodzić do mojego domu kilka razy dziennie aby doglądać do zwierzaków kiedy mnie nie ma
No i oczywiście dla Ciebie szczere uznaniue że zajmujesz się takimi zaniedbanymi zwierzakami, ja też mam słabość do takich biedaczek, tyle że nie mam możliwości żeby pomóc większości z nich, przykładowo papgugi króre mam to jedna z nich była w wielu miejscach, ciągle ją gdzieś przenosili (oddawali znajmomym itp.) bo nikt nie dawał sobie z nią rady (ciągle uciekła z klatek, inne papugi ją atakowały.. ) aż w końcu trfiła do mojej babci gdzie też nie dogadywała się z jej papugami i taką wymarniałą śrotkę przygarnęłam
a kolejna papuga to przyleciała do nas na korytarz, cała we krwi (chyba gołębie ją tak załatwiły) bardzo chuda i nie ma jednego paluszka. No ale powiedzmy że się pozbierała, mam ją już kilka miesięcy.
Troche odbiegłam od tematu jak zwykle, ale rozumiem chyba o co Ci chodzi. Tak, mam 15 lat, ale to nie znaczy że każdy nastolatek jest nieodpowiedzialny. Naprawde zrobie wszystko dla moich zwierzaków i wiem jak tragiczne życie niektórzy sprawiają zwierzetom. Przez jakiś czas pracowałam jako wolontariuszka w schonisku (psy i koty) na wiosne albo lato znowu zaczne.