Według mnie, i zdrowego rozsądku:
1. Nie ma długotrwałych dowodów naukowych na plusy kastracji wobec zachorowalności na raka.
2. Kastruje się na ogół z własnych powodów = egoistycznych.
3. Jednorazowe rozmnożenie zwierzęcia, a potem kastracja, jest także tym samym, co kastarcja od razu.
4. Każda kastracja zawsze ma jakiś wpływ na dalsze życie osobnika.
5. Zwierzęta często mające ruję, jak np. króliki, powinny mieć tak urozmaicone życie żyjąc w pojedynkę, aby problem popędu zminimalizować dla zwierzęcia i dla człowieka.
6. I najważniejsze - to nie kastracją należy rozwiązywać problemy przeogromniej populacji niechcianych zwierząt tylko REGULACJĄ PRAWNĄ DOTYCZĄCĄ ROZMNAŻANIA ZWIERZĄT NA HANDEL.
Mamy od dawna w karju tysiące ludzi żyjących tylko i wyłącznie z handlu zwierzętami, którzy mnożą je także przy użyciu hormonów. Handlują także dzieci. W efekcie tego cena spada, popyt rośnie, a schroniska pękają w szwach.
Także schroniska domowe, nie tylko te gminne.
Nigdy dotąd nie było tyle niechcianych zwierząt co jest obecnie. Uwierzcie mi, bo wiem, co mówię.