tak, właśnie, czas na deskę, ale taką ze spadochronem. Chyba kitesurfing to się nazywa i u nas w Holandii bardzo popularne. Ja chyba nigdy się odważę, bo się boję że mnie wiatr porwie, ale myślę że niezapomniane wrażenia. A co do nart - to na nogach miałam jedynie narty wodne 2 razy w życiu. Na górce pewnie bym sobie krzywdę zrobiła
Głupio się przyznać ale ja nawet na rowerze zbyt dobrze nie jeżdżę. W Holandii jestem za to przeklęta
Tylko na łyżworolkach się nie przewracam jak wolno jadę.