Dziękuję za Wasze wpisy, szczególnie zgodzę się z Darcią23, proponuje jednak potraktować sprawę bardziej na zasadzie, jak żyć, radząc sobie bez mięsa.
Myślę, że drugorzędną sprawą jest, czy być wegetarianem, czy weganinem, każdy w tym wypadku musi wypracować swoją metodę, ważniejsze być może jest to, że potrafimy się uwolnić od reżimu, dogmatu i nawyku (może nałogu) jedzenia mięsa, które prowadzi do chorób spożywających oraz cierpienia "spożywanych".
To jest bardzo ciekawe co piszecie, szczególnie osoby, które piszą, że potrafią sobie radzić bez mięsa, ale nie wiedzą, nie są przekonane, boją się, że sobie zaszkodzą, że nie będą wiedziały, jak sobie poradzić.
Łączy Nas jednak najważniejsza przesłanka, jest coraz więcej Osób, które rozumieją, co się dzieje, kto na tym zyskuje, a kto traci.
Chodzi o sposób na życie, zdrowie, współżycie z innymi i ze swoim środowiskiem. Współistnienie z Planetą i życiem na tej Planecie.
Nikt nie zmusza nikogo, komu taki system odpowiada, a jeśli Ktoś zrozumie straszną prawdę, może być bardzo smutny. Jednak każdy z Nas indywidualnie może coś zrobić

Jeśli się nie obrazicie, to przytoczę kolejne cytaty ... :
Zabierasz na kolację piękną dziewczynę i obdarzasz ją... kanapką z szynką! Przysłowiową głupotą jest rzucanie pereł przed wieprze. Lecz jak nazwać manierę rzucania świń przed perły?
Henry Salt
Ten więcej czcił, kto więcej zjadł, istot i dużych, i małych. Oto dewiza jest rekina, wilka i kanibala.
Henry Salt
Ludożerca wyrusza na łowy, ściga i zabija innego człowieka, by następnie ugotować go i spożyć tak, jak uczyniłby to z dowolną inną zwierzyną. Nie ma takiego argumentu ani takiego faktu, który dałoby się użyć w obronie mięsa, a którego nie można by z równą mocą wysunąć na korzyść kanibalizmu.
Herbert Shelton