Forum o żółwiach lądowych - żółw stepowy i grecki, hodowla, terrarium, nasze żółwie
Żółwie lądowe => Terrarium i wybieg => Wątek zaczęty przez: Ines w 24.10.2008, 19:27:30 pm
-
Żeby nie to że nie chciało mi się iść na pilates ani polatać sobie po sklepach ... Żeby nie to że niespodziewanie zdążyłam na pociąg na który normalnie nie miałam prawa zdążyć ... Zeby nie to że byłam bez grosza przy duszy i nie polazłam po coś do jedzenia ... Tobym zapewne poszła z dymem.
W domu powitał mnie zapach spalenizny ... i już WIEDZIAŁAM – faktycznie, w pokoju żółwiowym było biało od dymu. Nie wiem jak to się mogło stać, ale lustrzanka wraz z kijkiem na którym jest zawieszona jakimś cudem omsknęła się i wpadła do środka terrarium. Zawsze obawiałam się takiej możliwości, ale wydawało mi się to fizycznie niemożliwe. Jednak dziś był TEN kolejny raz, kiedy najgorsze przypuszczenia się materializują - obok tlącego się fragmentu podłoża i wbitej w niego świecącej się jeszcze lustrzanki siedziała Gruba i w najlepsze korzystała z ciepełka. Brr ...
Wydaje mi się, że oprócz szczęśliwego splotu wydarzeń uratowało mnie to że kora była niedawno wymieniana i dosyć wilgotna, szczególnie od spodu. Zwęgleniu uległ tylko niewielki przylegający do lustrzanki obszar kory.
Jak cokolwiek wywietrzyłam pomieszczenie i doszłam do siebie zrobiłam kilka zdjęć.
Tak mam podwieszoną lustrzankę:
(http://images38.fotosik.pl/23/653fa970fbb00c36m.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/653fa970fbb00c36.html)
tak wyglądała kora która przylegała do lustrzanki:
(http://images43.fotosik.pl/23/c74fed598e0e2531m.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/c74fed598e0e2531.html)
a tak nieszczęsna lustrzanka:
(http://images32.fotosik.pl/386/45ae2d535551480dm.jpg) (http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/45ae2d535551480d.html)
Ech ...
Macie może pomysły jak mogłabym ustabilizować ten nieszczęsny kijek na którym wisi lustrzanka?
-
Straszne :o
I jakie szczęście w tym wszystkim,że Grubej nic się nie stało!
Ja mam wizję tego,ze klips lampki zsunie się i lampka do terrarium wpadnie,a mam dwie lampki..codziennie sprawdzam i nie przesuwają się..Ale trudno mi sobie wyobrazić co by się działo gdyby ciężka lampka wpadła do środka.. ???
a gdybyś zamiast tego bambusa na którym wisi żarówka dała grubszą deskę i przybity do niej gwóźdź i na gwoździu zaczepić żarówkę???
A jeszcze jedno,żarówka z gwinta wypadła? czy upadła razem z gwintem?
-
Otrzymałaś dziś bardzo dużą dawkę szczęścia, więc domyślam się ,że musiałaś na nie zasłużyć!
Sprawcą mogła być sama Gruba...
Jeśli chodzi o patyczek , to dużo łatwiejszym do umocowania będzie taki o przekroju prostokąta ( z okrągłym dużo trudniej sobie poradzić). Sam w tego typu terra wolałbym zastosować oprawki z klipsem mocującym (+- 20zł w Castoramie) lub jakąś bardziej stabilną nakładkę nawet z płyty osb, ale wiadomo ,że szczytem dobrego gustu to ona by nie była.
Domyślam się ,że kwestię odległości żarówki od podłoża i kamieni pod sama żarówką masz już przeanalizowaną , tak wiec życzę powodzenia przy montażu.
Właśnie takie posty jak Twój , dają wszystkim materiał do przemyśleń dotyczących ich własnych podwórek, gratuluję szczęścia i odwagi, na koniec dnia proponuję min. herbatkę malinową , jako odtrutkę po przeżytym szoku... ;)
-
Tym razem opatrzność czuwała i na szczęście nie doszło do tragedii, ale prawdę mówiąc, to już nie raz miałam podobne obawy. Gadzinka nie miałaby szans >:(
-
Raab, ale myślisz,ze kamień pod lampką to jakieś rozwiązanie? Ja mam pod każdą lampką kamień. Jeśli lampka spadłaby na kamień to mniejsze zagrożenie? ale jeśli żółw by siedział na kamieniu?? :'( mam właśnie dwie lampki z klipsem za 20zł..
teraz jeszcze to podłoże mnie przestraszyło,ja mam darń,ale wysypane również drewienka bukowe :(
-
Karolina, ten "wpadek" był że tak się wyrażę - po całości, kijek bambusowy się omsknął i wpadł do połowy razem z lustrzanką. Także w terrarium była i lustrzanka i kij.
W tym terrarium boję się wkładać kamienie, bo obawiam się (pewnie bezpodstawnie) że stół na którym stoi terra nie wytrzyma tego ciężaru. Kamienie, w zasadzie cegły są pod lampką u Zygmunta, chłopak ma z cegieł nawet kryjówkę. Jakbym tam miała kamienie - to czy żarówka by się roztrzaskała i automatycznie spaliła, tym samym przestając grzać?
Czy moglibyście mi tak łopatologicznie wytłumaczyć z tym patykiem o przekroju prostokąta? Dlaczego ma być taki i czy mam go przytwierdzić do ściany? A co do klipsa mocującego to co to konkretnie jest? I czy materiał z którego jest ten klips wykonany mi się nie przepali od wysokich temperatur? Mam oprawki ceramiczne bo tak mi polecił jakoś na samym początku facet ze sklepu elektrycznego, że napewno wytrzymają wysokie temperatury.
-
Ines przeżyłaś na pewno chwile grozy!!!
Dobrze że nic się żółwince nie stało, ale jak otwierałam ten temat to naprawdę ciśnienie mi skoczyło po przeczytaniu tytułu...
Szczęście w nieszczęściu że kora się nie zaprószyła, chyba po prostu nie zdążyła, ale jeszcze trochę czasu i mogło być różnie. Bardzo niebezpiecznie mogło by być gdyby żarówka wpadła do baseniku z wodą, tutaj nie było tej możliwości ale piszę o tym żeby uczulić wszystkich na ten problem - prąd i woda to śmiertelne połączenie.
Ten przykład pokazuje to że z urzadzeniami grzewczymi nie ma żartów. Lapmy muszą być bardzo solidnie zamocowane.
Może doszło do jakiegoś drgania że się wszytsko obsunęło. Może żółwica drapała o ściankę albo i nawet ziemia się lekko zatrzęsła albo zadziałało jeszcze coś takiego czego nie potrafię nazwać ale co się prztrafia zdawałoby się stabilnie ustawionym przedmiotom. Zdarza się czasem że coś połozymy, powiesimy etc. i nagle jakby samoistnie runie po pewnym czasie.
Widzę że masz coś w rodzaju nadstawki ze szkła. Może by w tym szkle wywiercić otwór i podwiesić kinkiet na solidnej lince albo nawet owinąć tę linką wokoło nadstawki (o ile się da).
Kamień pod lampą... niby się nie zapali ale lampa może się stłuc o niego i też może dojść do tragedii, bo żarówka byłaby wciąż pod prądem.
-
Dzięki kochani za wsparcie, jeszcze chyba nie doszłam do siebie ...
To szkło na górze jest opcjonalnie, mam dwie duże pokrywy szklane pomiędzy którymi jest ok 20 cm. przerwy. Przeważnie ich nie używam bo jestem zwolenniczką terra otwartych, teraz jest, ale przejściowo bo Grubą "dogrzewam" - jak mi teraz źle to brzmi ... - bo chcę ją wyleczyć z niewielkiego podziębienia bez podawania leków, żeby nie obciążać jej żadnymi specyfikami przed zimowaniem. Jutro rano obejrzę je na spokojnie gdzie by ewentualnie można było dziurę wywiercić.
-
Dobrze by było poszperać po Galerii
tu np. dawne dzieje Nulusa:
http://forum.zolw.info/index.php/topic,19.0.html
i Epicture:
http://forum.zolw.info/index.php/topic,533.0.html
a tutaj podobne troszkę do Twojego terra Pol@k-a:
http://forum.zolw.info/index.php/topic,434.0.html
Pisząc o prostokątnym przekroju, myślę o małej deseczce, coś jak u Nulusa, jest bardziej stabilna ,kiedy leży na szerszej stronie, najlepiej w poprzek, a nie po skosie.
Co do klipsów , to w takim zastosowaniu jak u Epicture i Nulusa czy Pol@ka, przy braku dostępu żółwia do urządzenia (odpowiednia wysokość), nie obawiałbym się ,że upadająca żarówka roztrzaska się o kamień pod nią.
Nie da się ukryć jednak ,że moje doświadczenia opierają głównie o oprawki montowane na stałe tak jak np. w tym wypadku:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1c6539eea52d0eba.html
Mam nadzieję ,że właściciele zdjęć , nie mają nic przeciwko takiemu typowo informacyjnemu ich zastosowaniu.
Człowiek uczy się całe życie...
-
No, widze, ze nikt tak sie nie zdenerwował jak ja! Bo nikt nie pisze, ze to jest (była) wielka lekkomyślność. Ines, masz do czynienia z prądem! Powinnas miec większą wyobraźnie. Ten kijek to kuriozalna prowizorka. Spaliłoby się wszystko wkoło...
-
Tak troszkę z boku, jak Gruba po tych przeżyciach...spokojna jak zawsze , czy pali papierosa za papierosem?
Co do wielkiej lekkomyślności, no właśnie .... myślę ,że to już czas przeszły.
Gwarantuje Wam ,że takie przeżycie odmienia każdego...i to nie tylko głównych bohaterów zdarzenia...
-
A widzicie!!! Zostawianie lampek włączonych bez nadzoru jest niebezpieczne. kiedys pisałam o tym na forum i wszyscy mnie przekonywali, ze żadne spięcie ani wypadek jest niemożliwy. A to jest jednak prąd! ja zostawiam tusiowi lampy tylko gdy nie ma mnie góra 3-4 godziny. Jak nie ma mnie w domu cały dzień to przykro mi, ale ma wyłączone. Zapewniam mu wtedy oswietlenie i ciepło "zza okna".
Dużo szczęścia w tym wszystkim, że żółwiowi nic się nie stało i nieswiadomy zagrożenia wygrzewał się w ciepłej korze! no i, że mnieszkanie nie moszło z dymem. Bogu dziękować.
-
Nie zaprzeczam, że lekkomyślność. Faktem jest też że kilka osób do których mam zaufanie a jest bardziej "techniczna" niż ja widziało to terrarium i nie zwróciło mi uwagi, że coś się może stać. Terrarium ma długość 100 cm., kijek 120. Od chwili wzięcia żółwi z wybiegu opierał się na dwóch szybkach - dużej i małej. Niemniej jednak stało się i widać nie było to tak niemożliwe jak mi się wydawało.
Dzisiaj z rańca kupiłam nową lustrzankę, instytucja kijka tymczasowo została utrzymana tyle że wyminiłam go na sporo dłuższy co robi wrażenie groteskowe ale na kilka dni musi wystarczyć. Wbrew pozorom bambus jest wytrzymały.
Gruba spędziła noc spokojnie, teraz eksploruje terrarium Zygmusia a sam Zygmuś znajduje się u niej. Ani żółw ani jego Nieroztropna Właścicielka nie palą, Gruba jest zadeklarowaną przeciwniczką palenia a Właścicielka nie pali od stycznia i odpukać do fajek jej nie ciągnie mimo że paliła kilkanaście lat. Za to studiuje pilnie rozwiązania w terra Nulusa i kilka innych linków. Mimo niewątpliwego urazu nie będę wyłączać lampek pod nieobecność, postaram się naprawić wszystkie błędy.
Zastanawiam się czy zasadne byłoby podłączenie terrarium do listy przeciwprzepięciowej. Może to choć trochę zwiększyło by bezpieczeństwo?
I jeszcze jedno, analizując sytuację już trochę bardziej spokojnie zastanawia mnie zachowanie Grubej. Bo niby zwierzęta mają instynkt. Niby strach przed ogniem jest taki .. pierwotny i zwierzęta salwują się ucieczką. A ona sobie po prostu siedziała i grzała się ....
-
Bo niby zwierzęta mają instynkt. Niby strach przed ogniem jest taki .. pierwotny i zwierzęta salwują się ucieczką. A ona sobie po prostu siedziała i grzała się ....
OPTYMISTKA ;)
edycja: poprawiono cytowanie
-
Gruba jest w niewoli i nie ma już takich instynktów, a poza tym była tak rozgrzana jesienną porą, że zgłupiala.
Ines, mogły sie palić sąsiednie mieszkania, jeśli mieszkasz wbloku. Mogły być nawet wybuchy gazu... Horror mógłby...
Wiele ludzi, ufając urządzeniom, wychodzi sobie lub wyjeżdża.
Zostawiają akwaria, a jak wracają, nawet po weekendzie, to ryby są ugotowane.
Agnieszka, ja jestem jeszcze bardziej ostrożna jak Ty. Bo 3-4 godziny to też dużo.
Krótko mówiąc - myśleć trzeba zawsze, nawet w nocy ;D
-
Ja myślę że żółwica nie zareagowała bo jeszcze nie doszło do pojawienia się ognia, a jeśli chodzi o listwę to ma ona znaczenie w tym sensie aby sie samo urządzenie (w tym wypadku żarówka) nie przepaliło w razie jakiegoś skoku napięcia w sieci, więc pod katem zabezpieczenia przed pożarem nie ma znaczenia. Pożar może wywołać kontakt czegoś co jest mocno rozgrzane z materiałem łatwopalnym.
-
Czyli tak naprawdę niegdy nie ma pewnosci ani 100% bezpieczeństwa. Żarówka może się poluzować, spasć, przesunąć, obsunąć i wiele innych możliwości, a jak spadnie taka gorąca na suchą korę.........
-
A widzicie!!! Zostawianie lampek włączonych bez nadzoru jest niebezpieczne. kiedys pisałam o tym na forum i wszyscy mnie przekonywali, ze żadne spięcie ani wypadek jest niemożliwy. A to jest jednak prąd! ja zostawiam tusiowi lampy tylko gdy nie ma mnie góra 3-4 godziny. Jak nie ma mnie w domu cały dzień to przykro mi, ale ma wyłączone. Zapewniam mu wtedy oswietlenie i ciepło "zza okna".
Dużo szczęścia w tym wszystkim, że żółwiowi nic się nie stało i nieswiadomy zagrożenia wygrzewał się w ciepłej korze! no i, że mieszkanie nie poszło z dymem. Bogu dziękować.
Tak zastanawiałam się nad tym co napisałaś Agnieszko..Bo zgadzam się,ze zostawianie lampek bez nadzoru jest niebezpieczne.
Tylko co zrobić jak mnie nie ma od 6:45-17.00 (w takich godzinach idę do pracy i jestem z powrotem w domu) ?? mam mu włączać lampki o 17.00 po południu,kiedy teraz praktycznie ściemnia się o tej porze? Nieopacznie powiedziałam swojemu chłopakowi o pożarze u Ines i trochę go wystraszyłam. Mamy nowe mieszkanie i w razie takiego wypadku ubezpieczenie by tego nie pokryło. Cały czas myślę,jakby podnieść poziom bezpieczeństwa przy naświetlaniu żółwia,nie narażając mieszkania na szkody ..
Ale jaki jest wybór w takim razie?? przecież każdy wychodzi do pracy i nie ma go 9-11 h...
-
Chyba nie ma bezpiecznego rozwiązania. Z jednej strony ciepłe miesiące żółw powinien spędzać na dworze a zimne zimować - więc nie ma problemu, ale są dni tak jak teraz gdy jest jesień, na dworze juz zimno a do zimowania jeszcze czas. Najlepiej gdy ktos ma nad tym nadzór, gdy ktoś cały czas jest w domu, ale wiadmomo, że większość z nas tak nie ma. Ja nie potrafię znaleźć rozwiazania tego problemu tak aby bezpieczeństwo na było 100%.
-
No no no ...nieciekawie to wyglądało. Wyobrażam sobie, co wtedy czułaś, jak zobaczyłaś ten dym, i to wszystko...
Wydaje mi się, że jedyne W MIARĘ BEZPIECZNE rozwiązanie to lampka na klipsie, i do tego na wyjazdy montaż timera.
Ja w swoich dolnych terrariach u samców mam lampkę która wisi na haku, w każdej chwili może spaść na korę, niestety, ale innego wyjścia nie ma, co prawda jest solidnie podklejona mocną taśmą, ale...zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidywalnego.
No nie spodziewałem się takiej historii na forum.