Powiem Wam moi kochani,że mnie po prostu serce pęka.Nigdy bym nie przypuszczała,ze Tośka potrafi wydostać sie z wybiegu.Mury twarde,zero szans przekopania,wysokie,a na dodatek w najniższych miejscach ciężkie donice stoją.Do tego jest siatka,która na samym dole jest przymocowana śrubami co 5 cm.Dla nas niemożliwe było,aby żółw się wspiął na mur,niemożliwe,aby Tośka zsunęła się miedzy murem a siatką,a jednak zrobiła to,a na dodatek zwaliła donice.Przeciez ja ledwo je dźwigam.Martin wyszło,jak wyszło.Nie mogę miec pretensji ,bo poniekąd masz rację.Tylko jednak słowa zabolały,ale to chyba zrozumiałe.Uwierz mi też by Ciebie bolały.Nie ma co gdybać.
Jestem w kurtce,czapce,getrach,na getrach mam grube podkolanówki,do tego Marka buty wojskowe (ja sie tak boje pajaków) i szukam po chaszczach Tosi.