Długa zima zawitała nad Polską w tym roku, od ostatniej mojej wypowiedzi dużo się pozmieniało, praktycznie cały marzec był zimny i temperatura spadała do nawet 7 stopni w zimowniku. Obecnie byłem zmuszony już rozpocząć właściwe wybudzanie żółwi, gdyż wierciły się już non stop, nawet przy temperaturze 8 stopni Celsjusza. Zacząłem włączać im żarówkę, wczoraj temperatura wynosiła około 15 stopni i lampka włączona była przez około 4 godzinki. Dzisiaj od 11 świeci lampka, na chwilę obecną niecałe 13 stopni Celsjusza (bo troszkę odsłoniłem kocyk), jak wrócę ze szkoły to podwyższę im tak do 15- 17 stopni Celsjusza i spróbuje je wykąpać, może zaczną coś wydalać. Jak uważacie? I jakieś propozycje z jedzeniem, chyba zacząć już podawać normalne mokre jedzenie, tylko myślę że lepiej na początek małymi porcjami codziennie, dopiero jak już się obudzą kompletnie i zacznie być ciepło gdzieś kolo połowy maja myślę żeby zmienić i na nowo zacząć podawać duże porcje raz na 2 dni (tak jak to robiłem w zeszłym roku). Żółwi nie wnosiłem do mieszkania, mimo tego że rodzice proponowali aby przyniósł je na te kilka tygodni jeszcze do domu i tutaj grzał. Ja jednak uważam, że są to już "żółwie dworne" nie domowe i że do takich temperatur lepiej im będzie się przyzwyczaić niż do warunków domowych w których jest naturalnie wyższa temperatura i ciągle zbyt niska wilgotność powietrza. Na dworze mają przynajmniej warunki jak najbardziej przybliżone do tych ze środowiska naturalnego.
Dodam jeszcze, że samczyk Stefan już na tyle poczuł powiew wiosny, że podgryza powoli samiczką, jest jednak na tyle zmęczony, że ruchy jego są dość mozolne i nie wyrządza jej tym podgryzaniem zbyt dużej krzywdy. Oczywiście gdzieś za tydzień, dwa jak podniesie się temperatura i zaczną być żywsze rozdzielę je. Czy myślicie, że po zimowaniu będzie możliwość dopuszczenia ich w tym roku i czy w ogóle mogą być szanse na to, że coś z tego wyjdzie?