No tak NATRYSKI wymiatały
Ja zapomniałam że istnieje takie słówko...
Co chwila mi się przypominają różne takie szczegóły, jak chociażby z tym gościem na recepcji co mu tłumaczyłaś że żadnego biznesu na boku nie kręcisz. W ogóle miałam trochę ubaw bo dziwnie na naszą grupę patrzyli, Ty w tatuażach, ja z wielkim plecakiem co szukam lotniska, jacyś panowie do tego. Jedynie sola nie budziła chyba podejrzeń. Chyba nie bardzo łapali o co chodzi.
I jak zamawialiśmy całego wana na transport... no to trzeba przeżyć po prostu
A w domu na spokojnie obejrzałam sobie bilecik o nazwie karta pobytu i na odwrocie był mini regulamin i już wiem o co tak się m.in. żachali z tym kluczem. Chociaż pod względem prawnym to chyba nadużycie było ale nie dam sobie głowy obciąć...