Forum o żółwiach lądowych - żółw stepowy i grecki, hodowla, terrarium, nasze żółwie

Żółwie lądowe => Nasze żółwie => Żółwie greckie => Wątek zaczęty przez: Skorupa w 06.07.2011, 16:52:28 pm

Tytuł: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 06.07.2011, 16:52:28 pm
Dzień dobry,
mam na imię Skorupka i jestem 3 letnim żółwiem greckim Testudo hermanni boettgeri.

(http://img6.imageshack.us/img6/3236/beztytuuqcm.jpg)

Dziś chciałabym opowiedzieć Wam moją historię.

Gdy miałam rok, trafiłam do sklepu zoologicznego na pasażu Carrefoura. Dostałam nowy domek. Malutkie terrarium, wyłożone korą bukową, w którym miałam wysoką temperaturę, zero cienia, żarówkę grzejną nisko nade mną, która mi lekko tyłek podsmażała, basenik o głębokości 1cm, napełniony wodą do połowy, ale ktoś sprytny wrzucił mi tam kamienie, żebym się nie utopiła - kiepski pomysł, bo dzięki temu to w ogóle nie wiele mogłam się napić :/

Do jedzonka dostawałam same smakołyki! Zwiędniętą pietruszkę, liście rzodkiewki w pierwszej fazie gnicia...i moją ulubioną - kapustę pekińską! Mniam - taka pychotka, że nic tylko jednak spróbować utopienia się w tym malutkim bajorku...

Przez te 1,5 roku też wcale nie urosłam! Wcale a wcale! (Ale to chyba w myśl jednego właściciela małego sklepiku zoologicznego, którego kiedyś moja przyszła Pani spotkała, a który na pytanie "jak duży on urośnie? żeby się nie okazało że to nie jest miniaturowy królik, tylko zwykły", właściciel sklepu zoologicznego odpowiedział "jak go nie będziecie karmić, to nie będzie rósł" - taka jest wiedza osób zajmujących się zwierzętami w Polsce i przekazywanie jej przyszłym opiekunom zwierząt). I ja właśnie też nie urosłam :(

Ludzi codziennie spotykałam wielu. Patrzyli na mnie, stukali w szybkę, pokazywali palcami, a niektórzy nawet coś do mnie mówili, ale zawsze odchodzili - kombinowałam gdzie by tu się ukryć, ale niestety nie miałam gdzie :(

Aż nadszedł TEN dzień. Jakieś młode małżeństwo patrzyło na mnie długo, a ja biegałam po swoim terrarium ile tylko sił w łapeczkach miałam, żeby im pokazać jaka silna i dzielna jestem! Dłuuugo patrzyli, a ja długo biegałam, aż w końcu poszli sobie :( Było mi przykro. I wtedy przyszedł do mnie ten mój oprawca i wyciągnął mnie z mojego domku, wsadził do jeszcze mniejszego pudełka i gdzieś zostałam zabrana...

Nie wiem ile czasu minęło, ale nagle znalazłam się w jakimś innym miejscu. Ale jakim! Cudowne! Taaakie duuuże i przestronne! Wszystko tam było! Kora bukowa pod łapkami, malutki basenik z wodą, w którym zanurkowałam cała i nie chciałam z niego długo wychodzić. Miseczka z jedzonkiem i jakaś kryjówka. Połowa tego nowego domku była w cieniu, a druga pod lampkami. Były aż dwie lampki - choć nie wiem po co, do tej pory miałam tylko jedną. I wiecie co? Dostałam też pod tymi lampkami kamienie! Jakie fajne te kamienie... Hotel **** wymięka przy moim domku!

Poszłam spać. Było mi tak dobrze. Nadszedł nowy dzień, a ja dalej spałam - w końcu byłam taka zmęczona po życiu przez 1,5 roku w tamtym koszmarnym miejscu. Dostałam jakieś jedzonko, nie wiem co to, bo jeszcze takiego nie jadłam, ale nie chciało mi się jeść. Spałam cały dzień...

Nadszedł kolejny dzień, a ja nadal nie miałam siły wstawać ani jeść, ani pić... Moja nowa Pani wzięła mnie na rękę, a ja oczek nie umiałam otworzyć. Wyłożyłam się na jej ręce cała. I łepek i łapki i tylko jednym oczkiem na nią zerkałam.
I wtedy wsadziła mnie do jakiegoś pudełka i gdzieś zabrała. Nie wiem gdzie, ale spotkałam kolejną nową Panią, która w moją malutką dupkę dała mi kilka okropnych zastrzyków  :o :o :o Okazało się, że mam silne niedobory wszystkich witamin, silne odwodnienie i jeszcze kilka rzeczy, których nie rozumiałam.

Od tamtej pory jeździłam co jakiś czas na to nakłuwanie mojej pupki igłami i wstrzykiwanie mi czegoś obok łapek tylnych, a moja Pani co dwa dni robiła mi przymusowe kąpiele w coraz to wymyślniejszych witaminowych preparatach, które zostały przepisane na receptę lub zalecone przez Panią Doktor - którą zdążyłam bardzo dokładnie poznać, zwłaszcza moją pupą.

Zaczęły się cieplejsze dni i moi Państwo zabrali mnie gdzieś. Było tam cudownie! Tyle zielonej trawy, a jedzenie samo wyrastało z ziemi!!!
Choć ja i tak najlepiej czułam się przy nich, bo taki towarzyski żółwik ze mnie.
Sami zobaczcie!

(http://img402.imageshack.us/img402/7561/p1080781b.jpg)

(http://img59.imageshack.us/img59/3479/p1080784z.jpg)

(http://img269.imageshack.us/img269/5660/p1080786b.jpg)

I nie uwierzycie, ale po tej wizycie tam, ta trawa wyrosła mi w moim terrarium. Było suuuper! Tyle jedzenia wystawało z ziemi, a ja tylko szłam i skubałam co chciałam  ;D

Na tej wycieczce poznałam też kolegę. Ma na imię Shaggy i jest bardzo sympatyczny, ale strasznie wścibski ;)

(http://img819.imageshack.us/img819/1413/p1080779e.jpg)

Czy widzicie ten jego język? Do dziś się zastanawiam, czy uznał, że jestem bardzo brudna, czy chciał mnie wycałować ;)

(http://img801.imageshack.us/img801/6342/p1080795q.jpg)

(http://img135.imageshack.us/img135/7885/p1080796.jpg)

Tak czy inaczej...
Nadal nie czułam się najlepiej...

Moje wycieczki do tego cudownego miejsca stały się bardzo częste a ja przybierałam na wadze i rosłam, skóra zaczęła mi pomalutku schodzić. Apetyt mi dopisywał, rano dostawałam jeść, ale po południu byłam już głodna, wiec wchodziłam do miseczki, lub stawałam tam, gdzie miska zwykle była i patrzyłam na moich opiekunów. Tylko się ze mnie śmiali...więc zaczęłam na nich prychać! A co się będę! I tak prychałam aż mi jeść nie dali  ;D Cel osiągnięty, a moi Państwo wciąż pytali "skąd my jej weźmiemy nową skorupę? przecież w tej się już powoli nie mieści"  :P myślałby kto, że tacy żartownisie z nich ;)

Ale pomalutku byłam coraz słabsza, jedzenie mniej mi smakowało, czułam się osłabiona, ale nie wiedziałam jak o tym powiedzieć moim opiekunom :(
Dni mijały, a ja nie miałam sił się zakopywać. A oni myśleli, że jest mi ciepło i dlatego nie zakopuję się :( Całymi dniami spałam...a oni myśleli, że po prostu mam ochotę się powygrzewać na słoneczku :( Nie umiałam im powiedzieć, jak bardzo źle się czuję...

Moje problemy z oczkami przybrały na sile i moje kąpiele w witaminach zaczęły być coraz częstsze...

Aż pewnego dnia...nie otworzyłam oczków po nocy wcale! Leżałam i nie miałam siły pójść nawet do ciepła. NIC! Tak nagle, z dnia na dzień tak bardzo mój stan się pogorszył, nikt się tego nie spodziewał - oprócz mnie, ale ja mówić niestety nie potrafię.
Na szczęście moi Państwo są rozsądni i moja Pani od razu wzięła mnie do Pani Doktor - już trzeci dzień się zaczynał jak odmówiłam jedzenia. Dostałam dużo zastrzyków w pupkę - ach! jakież to życie jest bolesne, kopie po tyłku ile wlezie (ale raczej kłuje ;) )

Diagnoza była straszna! ZAPALENIE PŁUC!
Pani doktor mówi, że u żółwi jest bardzo ciężko z zapaleniem płuc i często się zdarza...że no niestety. A moje rokowania są bardzo smutne...bo jestem jeszcze w kiepskiej formie po tym 1,5 roku w zoologu :( A ja tak bardzo chciałabym jeszcze pożyć...jestem taka malutka, a teraz wreszcie dostałam nową szansę na życie, nowy, piękny dom...i jest mi tak cudownie! Moi Państwo urządzają powoli mieszkanie i gdy skończą - miałam dostać nowe, wymyślne terrarium, w którym ani trochę nudy by nie było!
Chciałam walczyć!

Moja Pani - oprawczyni - wzięła mnie na kolana i zaczęła przymusowo karmić ze strzykawki - a fe!
Od tamtej pory codziennie jeździłyśmy na zastrzyki, a oczka miałam kropione trzy razy dziennie okropnymi antybiotykami... W moim domku zaczęło się też na noc palić takie ciemne, niebieskie światełko, które mi skorupkę ogrzewa :) Jest mi tak przyjemnie...

Po trzecim zastrzyku w pupkę wpadłam wygłodniała do miski i jadłam tak dużo, jak tylko się dało  ;D

Ale później znów nie bardzo chciało mi się jeść i znów dwa dni bez jedzenia aż moja Pani znów zaczęła mnie karmić przymusowo. Wciąż powtarzała, że jak nie zacznę sama jeść - będzie mnie tak terroryzować codziennie! Juz jej nie lubię. No ale co było robić?

Już od dwóch dni się zakopuję na noc - więc i z jedzeniem sobie dam radę - na żadne polne chwastki nie chciałam się skusić - ale dziś na sałatę lodową rzuciłam się i zjadłam caluśki kawałek listka. Później byłam u Pani Doktor, która znów mnie pokłuła - spoko, mam już wprawę. Choć cała pupka mnie boli i jakoś ochoty na spacerki to ja nie mam...
Jutro ostatnie zastrzyki i za tydzień do kontroli... Oczka będziemy kropić jeszcze przez tydzień...

Mam nadzieję, że pożegnałam się z chorobą, bo nie chcę przeżyć tych serii zastrzyków jeszcze raz...


Jestem dzielnym żółwikiem i jestem szczęśliwa. Niedługo będzie czekała mnie przeprowadzka do nowego, większego terrarium, ale jeszcze trochę chcę poczekać. Moi Państwo mówią też coraz częściej o drugim żółwiku, bo skoro ja taka towarzyska jestem, to będzie mi dobrze z drugim gadem mieszkać :)

Tylko że ten drugi musi być niestety tej samej rasy co ja. Tak mówi mój Pan. Mówi, że nie wolno mieszać dwóch gatunków żółwi razem, bo mają różną florę bakteryjną i mogą się pozarażać, a ja taka delikatna jestem, więc lepiej nie ryzykować...

Nie mogę się już doczekać co przyniesie kolejny dzień. Nie mogę się doczekać nowego kolegi i nowego domku...a także kolejnej wycieczki na dwór, gdy wyzdrowieję i pogoda się poprawi  :D
Będę walczyć o zdrowie każdego dnia, ale i każdy dzień będzie piękny, bo pomimo tego że jestem zwykłym, małym żółwiem, którego los jest zupełnie obojętny dla większości ludzi - to nie jestem nawet w najmniejszym stopniu obojętna dla moich opiekunów, którzy zrobią wszystko, żebym była szczęśliwa  ;D

Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali całą moją historię :)
Cieszę się, że tu jesteście i że ja mogę być z Wami :)
Mam nadzieję, że będziecie trzymać za mnie kciuki i zaglądać co u mnie słychać, a ja raz na jakiś czas opowiem Wam, czy nadal wszystko ok, czy mam już nowego kolegę albo nowy domek :)

Ściskamy Was mocno,
Żółwik Skorupka,
oraz jej Pani - Kasia vel Skorupa (bo trochę większa ;) ) wraz z Mężem.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: semiramida w 06.07.2011, 17:48:50 pm
Życzę zdrowia żółwince, najbardziej mi się podoba czwarte zdjęcie z "kołnierzem" ;) tylko te fotki z psem martwią, ja bym się zwierzakom zbliżać nie dała, a nawet jeśli przesadzam i to było na chwilkę i pod kontrolą, lepiej unikajmy wrzucania tego typu zdjęć na forum, mogą propagować takie zachowania. Żeby nie było, że się tylko czepiam ;P dodam pochwałę za determinację w ratowaniu gadzinki :) ..i będę zaglądać, co w następnym odcinku! Pozdrowienia dla całej załogi ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: natalkazdro w 06.07.2011, 19:12:04 pm
Jak opowiadanie z pięknej książki... Bardzo wzruszająca historia... Życzę zdrowia Skorupce :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Ines w 06.07.2011, 19:43:52 pm
Ale fajnie to napisałaś :) Trzymam kciuki żeby od teraz wszystko było tylko ok!
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bartek w 06.07.2011, 19:48:14 pm
No całe przeczytałem, jak bym nie wiedział, że to życie napisało tą historię to bym powiedział, że masz talent do wymyślania. Niestety smutna rzeczywistość, w sklepie prawie zakatowali takiego małego żółwika.

Wielkie gratulacje dla Ciebie i Męża, za postawę i charyzmę. Nie poddawajcie się, żółwik musi być zdrowy. Czekam na dalsze losy.

Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 06.07.2011, 20:17:45 pm
Dziękuję Wam wszystkim pięknie :)
Niestety, bardzo smutna historia naszego maleństwa...ale jak pisałam - zrobimy wszystko, żeby tą walkę wygrała :)

Semiramida spotkanie z psiakiem w 100% pod kontrolą, piesek od wielu lat sprawdzony i na pewno nie zaatakowałby by Skorupci, bo w psiaku nie ma za grosz nawet agresji. Oczywiście takie spotkania absolutnie nie są wskazane (dodam także, że po tym spotkaniu małą wykąpałam, bo wiadomo, że psiaki to różne bakterie roznoszą). Aczkolwiek Shaggy podczas każdej takiej wyprawy Skorupci na działkę był genialnym stróżem, dreptał za nią krok w krok i się jej tylko przyglądał :)

Raz jeszcze wszystkim dziękuję i pozdrawiam
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: majka7412 w 06.07.2011, 22:09:18 pm
Piękna historia, przedstawia prawdziwe życie gadzinki, można by było z tego zrobić książkę!  :-* Przepiękny piesek, też mam tą samą rasę tylko większych rozmiarów!
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 08.07.2011, 23:00:09 pm
Takie maleństwo z tej Skorupci! Tym bardziej przykro pomyśleć, ile już walki o życie musiało doświadczyć. Ja też dołączam do wszystkich, którzy z utęsknieniem czekają na dalszy ciąg.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 09.07.2011, 20:49:28 pm
Dziś na szyjce urósł mi jakiś ropień. Gdy moja Pani rano kropiła mi oczka - zauważyła go. Jest podobno jeszcze mały, ale już widoczny...no i przeszkadza mi. Jest na szyjce, tak jakby zaraz za uszkiem.

Jutro mamy wizytę u lekarza... Moja Pani rozmawiała już z Panią Doktor, zobaczą czy do jutra się powiększy, bo ropienie mogą się same wchłonąć, ale one uradziły, że raczej będzie z wchłonięciem problem, bo zazwyczaj ropienie się wchłaniają pod wpływem antybiotyków, a ten pojawił się świeżo po nich :(
Podobno może to być powikłaniem po zapaleniu płuc...

Pani Doktor nie bardzo chce mnie zoperować i dziś moja Pani umawiała na jutro wizytę u innego lekarza. Pani Doktor mówi, że tu lepiej specjalisty, bo trzeba mnie uśpić (i chyba nie bardzo mają na myśli śpiewanie kołysanek) i wyłuszczyć cały ropień, póki nie ma ziarniny ani niczego... I to operacja na mojej malutkiej główeczce. Pani Doktor mówi, że będą potrzebne super lupy i pewna ręka chirurga...
Całe szczęście, że moja Pani ma blade pojęcie na tematy zdrowia, bo przynajmniej szybko zareagowała. Pani Doktor mówi, że to bardzo duża jej zaleta, że cokolwiek naprawdę ważnego się dzieje, to ona to w pierwszej fazie zauważa i reaguje. Dlatego moje wszelkie szanse na pokonanie tych chorób się zwiększają... Choć znów nic nie wiadomo...

A ja już się tak dobrze czuję...Caluteńki dzień tylko jem i piję, jem i piję, nawet czasu odpoczywać nie mam, bo wciąż jem i piję... Moja Pani mówi, że to dobrze wróży...

No zobaczymy...
Trzymajcie za mnie kciuki, bo znów muszę być dzielnym żółwikiem :(
Takie ze mnie maleństwo a tak mnie los karze...co ja takiego zrobiłam, że aż tyle zła mnie spotyka? :(
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 09.07.2011, 22:21:51 pm
Biedna mała Skorupcia :(. Kolejny kłopot ze zdrowiem.
Ale skoro ma taki apetyt, to chyba nie jest ciężko chora, co?
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: semiramida w 09.07.2011, 23:08:55 pm
Jeśli to wczesne stadium, pewnie są duże szanse na powodzenie operacji. Trzymamy kciuki..
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: ankan w 10.07.2011, 21:17:00 pm
Biedny maluszek..:(
Ropień to zamiast wydłubywać i osłabiać żółwia lekami, spróbuj najpierw maścią usunąć. Niech wet Ci przepisze maść BANEOCIN - należy smarować 3 x dziennie, po ok. tygodniu - max. 10 dniach ropień powinien wyjść sam. Potem jeszcze trzeba smarować z 2x dziennie przez ok. 5 dni żeby się wygoiło.
Ja tak wyleczyłam u swojego to paskudztwo - a miał nawracające - były usuwane u weta, żółw dostawał antybiotyk i po jakimś czasie znów odrastały w tym samym miejscu.
A żółwikowi trzeba podać coś na uodpornienie - dobra jest żyworódka, liście trzymana 5 dni w lodowce - i podać mu tak po pół listka z pokarmem - i jeszcze z 2x w tygodniu witaminami posypać.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: wege w 10.07.2011, 23:20:03 pm
strasznie chorowita pierdółka...  :'( Oby wszystko się ułożyło z korzyścią dla niego  ;)
Te maluszki to jakieś takie słabiutkie. Zastanawiam się. Skoro on taki marniutki, to może jakiś chory człowiek go wydłubał?  :'( Było coś kiedyś na forum o tym...
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: majka7412 w 10.07.2011, 23:35:39 pm
No z tym wydłubywaniem to nie najlepszy pomysł. Odpowiedniejsza będzie maść, i żółwik też to lepiej przyjmie.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: natalkazdro w 11.07.2011, 10:17:22 am
majka - wege miał na myśli wydłubywanie małych żółwików z jajek: http://forum.zolw.info/ankiety/masakra/
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: semiramida w 11.07.2011, 11:14:13 am
a propos wydłubywania ropnia to napatoczyły mi się zdjęcia z podobnej operacji ostatnio (wrażliwi nie klikać!) --> http://www.shelledwarriors.co.uk/forum/showthread.php?t=43649, tyle że raczej trzeba się na tym znać.. i przeraża mnie, że "na żywca" :/
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: majka7412 w 11.07.2011, 12:12:13 pm
Oj tak głupio napisałam, chodziło mi o to wyłuszczanie (  a napisałam wydłubanie). Żeby poczekać bo żółwiątko może z tym uśpieniem źle to znieść.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Viktoria w 12.07.2011, 14:32:22 pm
Mój żółw też miał usuwane ropnie, u weterynarza, też "na żywca", tylko  że miał ich kilka i dużo mniejszych. Ale nie wydaje mi się żeby to był ból nie do wytrzymania, przynajmniej żółw nie zachowywał się jakby go to jakoś specjalnie bolało.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: wege w 12.07.2011, 22:32:25 pm
Viktoria, mówisz o tej krowiastej marginatce? ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 14.07.2011, 09:36:11 am
Witajcie :)

W niedzielę rano pojechaliśmy do lekarza, który stwierdził, że trzeba poczekać, aż ropień się uformuje, a tymczasem podać leki (no trochę tego jest). Pan doktor wcisnął mi jakiś zastrzyk koło przedniej łapki, trochę jakby w szyjkę i przepisał odpowiednie leki (przeciwzapalne, przeciwwirusowe i jakieś tam jeszcze). No i pojechaliśmy do dziadków, gdzie calusieńkie trzy dni mieszkałam w ciągu dnia na wybiegu zewnętrznym.

Mój guzek się zmniejszył :) Zaczyna sie wchłaniać...
Moja Pani mówi, że mam motorek w tyłku, bo tak szybko zasuwam... :D No i jem! Jejku, ale ile...całymi dniami tylko jem i jem i jem...

Pan Doktor stwierdził, że mam zapalenie ucha przyśrodkowego...
A później powiedział, że mam trochę miekką skorupkę i że trzeba mi podawać wapń (a ja mam w terrarium kredę dla żółwików, którą sobie wcinam) i że należy mnie rzadziej karmić (co drugi dzień) bo za szybko rosnę i stąd taka miekkość skorupki, a podawać mi należy: WARZYWA, OWOCE, MAKARON GOTOWANY I RYŻ, MIĘSO BIAŁE I RYBY GOTOWANE!!!!!!!  :o :o :o

Po tych słowach moja Pani szybko się stamtąd zebrała i stwierdziła, że z tym "specjalistą" to ona nie chce mieć nic do czynienia...

Koszmar, żeby w tych czasach znaleźć kompetentnego lekarza :(

No i mam nadzieję, że nikt mnie nie wydłubał ze skorupki :(
Dziękuję za radę z maścią, na pewno spróbujemy, w końcu tak będzie lepiej niż robić rany, usypiać i zadawać niepotrzebny ból...

Dziękuję Wam za wszystko :D

Pozdrowienia :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: ankan w 14.07.2011, 11:07:59 am
 :o :o :o Straszny wet .... :'( Chyba pojęcia bladego o hodowaniu żółwi nie miał...:(

Wapń - owszem trzeba podawać, ale nalezy uważać żeby go nie przedawkować - co jest szczególnie w przypadku maluchów łatwe. Bezpieczna jest sepia - dość słabo przyswajalna. Dobre też są własne mieszanki - sepia, węglan wapnia, skorupki małży i kurzych jaj, kilka tabletek Ostercalu.
Inna sprawa, że młody żołwik może mieć lekko miękką skorupkę - szczególnie plastron, przy czym może się ona tylko lekko uginać pod palcami, a nie być "plastelinowata".

Przy zapaleniu ucha uważaj szczególnie na przeciągi i nagłe zmiany temperartur - np. przy przenoszeniu żółwia z wybiegu do domu.

Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Viktoria w 14.07.2011, 12:28:29 pm
Viktoria, mówisz o tej krowiastej marginatce? ;)

Tak  :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 14.07.2011, 19:40:46 pm
Skorupa, a skąd jesteś? Może ktoś na forum będzie wiedział, gdzie masz najbliżej sensownego lekarza dla Twojego maleństwa.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: wege w 15.07.2011, 00:51:49 am
Skorupa, a skąd jesteś? Może ktoś na forum będzie wiedział, gdzie masz najbliżej sensownego lekarza dla Twojego maleństwa.

Bemilka, w poprzednim wątku Skorupa napisała, że trafiła kosa na kamień. Stwierdziła, że ma weterynarza który z pewnością lepiej zna się na żółwiach niż ja, bo sam ma hodowlę żółwi. Nie sądzę zatem by była potrzeba podawać lepszego weterynarza Skorupie. Ten weterynarz jak twierdzi skorupa, zna się na żółwiach i prowadzi własną hodowlę. Jeśli chodzi o porady dotyczące diety- cóż... To jest weterynarz- hodowca, na 100% wie co robi, podobnie jak z papkami warzywnymi.  :(
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 15.07.2011, 10:32:26 am
No i tutaj Wege pokazuje nam nieumiejętność czytania ze zrozumieniem. Zwłaszcza, że trafiła kosa na kamień odnosiło się do Ciebie i mnie. Moze przestań czytać "po łebkach" i co 10 słowo to będziesz miał łatwiej zrozumieć cokolwiek ;)

Nasza Pani Wet jest na urlopie i tu zaczynają się nasze problemy... Poszliśmy do - jak twierdzą tutejsi lekarze, oraz forum (jako że ten wet jest tutaj polecany) do najlepszego znawcy gadów w okolicy. No jak dla mnie to on raczej średnie pojecie ma. Może o chorobach coś wie, ale o hodowli nie ma zielonego pojęcia. Nie przypadł nam do gustu :(

Od niedzieli szukamy lekarza w zastępstwie, który by się żółwiem zajął, ale niestety nie możemy nikogo znaleźć - żółw ma przepisany antybiotyk, steryd, preparat wzmacniający i wapno. A wczoraj za sam zastrzyk z preparatu wzmacniającego musiałam wydać 11zł  :o gdzie zostało podane około 1ml płynu!!! Więc już się boję ile mnie skasuje za steryd i antybiotyk, a tu jeszcze chodzić przez dwa tygodnie na zastrzyki, więc chyba jedna wizyta będzie kosztowała 50zł  :o chyba ją pogrzało...

Zaraz będę dzwonić i dowiadywać się o ceny, bo jak tak - to ja dalej szukam innego lekarza. Nasza za całkowitą kurację wraz z rozpoznaniem zapalenia płuc wzięła od nas w sumie 30zł... No więc sorry, ale na pewno nie wydam 400zł na leczenie u takiego maleństwa zapalenia ucha, zwłaszcza, że ilości podawanych leków są niesamowicie małe! Więc właściwie za co ja płacę?

Jestem w strasznej kropce, bo Nasza Pani doktor wraca dopiero w sierpniu  ???

Bemilka jesteśmy ze śląskiego. Jeśli ktoś może kogoś polecić - bardzo proszę o namiary... Bo do sierpnia jeszcze daleko :(
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: ankan w 15.07.2011, 10:38:33 am
A do Bytomia masz daleko? Bo tam dr Katarzyna Wilk przyjmuje. I dobry z niej specjalista.
Albo Wrocław - jest dr Zajączkowski, ewent. Piasecki, choć o tym ostatnim są różne opinie i ceny też ma dość wysokie.

Tak na marginesie - wapna w zastrzykach bym nie podawała - bo to łatwo przedawkować i maluchowi nerki padną.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 15.07.2011, 11:28:24 am
Wklejam dane dr Wilk z listy weterynarzy na tym forum:

Bytom

lek. wet. Katarzyna Wilk

przychodnia "Silesia Vet"
ul. ks. Schenka 1A
Bytom-Rozbark

Oferowane usługi: profilaktyka, leczenie, zabiegi chirurgiczne, diagnostyka laboratoryjna, badania USG, znakowanie elektroniczne zwierząt

tel. 032 282 04 45
GSM 0 509 507 012

Godziny otwarcia:

pon. - pt.  9.00 - 19.00
sob.          9.00 - 13.00
niedz./św. 10.00 - 12.00

Najlepiej wcześniej ustalić termin telefonicznie, bo w weekendy są zmiany i pani Wilk nie jest tam każdego dnia przez cały czas otwarcia lecznicy.

Są tam też wskazane osoby z Bielska-Białej i Cieszyna, nie wiem, dokąd byłoby Ci najbliżej. Najgorsze, że do kosztów leczenia trzeba by dodać koszty dojazdu.
Ale może ktoś inny wskaże Ci jeszcze innego wiarygodnego lekarza.
Bardzo mi ta Twoja Skorupcia przypadła do serca i chciałabym strasznie, żeby była zdrowa i szczęśliwa.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 15.07.2011, 14:39:01 pm
My raczej bliżej mamy w okolice Katowic, ale do Bytomia to ja na pewno się nie wybiorę...jest blisko, ale tam są tak chore uliczki, że nie mam odwagi jeździć po Bytomiu. Kilka razy miałam tą "przyjemność" i zawsze kończyło się na prawie stłuczce, sercu w gardle i nerwach nie z tej ziemi. A żeby stamtąd wyjechać to pół dnia jeżdżenia...już wolę Katowice wzdłuż i wszerz przejeździć w godzinach szczytu :p

Ale dziękuję za rady. O 4 kolejna wizyta u weta...zobaczymy jak to będzie.

A Skorupcia przed chwilą zajadała sobie, a teraz zasnęła na tym jedzenie w miseczce  :P pewnie zaraz znowu się obudzi i dalej będzie szamać ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: ankan w 15.07.2011, 14:59:08 pm
Szkoda, że masz takie złe doświadczenie z Bytomiem - bo dr. Wilk jest naprawdę dobrym specjalistą...Kilka osób z forum u niej było i są zadowoleni - np. Viktoria leczy u niej marginatkę z uszkodzonymi nerkami. 
Może jednak zaryzykujesz wziąść mapę albo GPS-a jak masz niedaleko?
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Viktoria w 15.07.2011, 20:04:21 pm
Ja od 3-4 lat odwiedzam panią Wilk z moimi gadami i na prawdę warto się do niej wybrać, bo zna się na rzeczy i jest bardzo sympatyczna :)
A jak wjeżdżasz do Bytomia od strony Katowic to nic skomplikowanego, bo jedziesz przez Chorzów, wjeżdżasz do Bytomia na ulicę Chorzowską i z Chorzowskiej jest wkrótce zjazd na osiedle, tam tylko musisz dojechać na ul Schenka, ale to też nic skomplikowanego. chociaż teraz tam jakieś remonty są, ale spokojnie dasz radę :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: evereen w 15.07.2011, 22:58:12 pm
Cos mi tu nie pasuje - 1ml zastrzyku to bardzo dużo!
I w ogóle możecie sadzić o mnie co Wam się podoba, ale preparat wzmacniający, steryd z antybiotykiem i chodzenie przez dwa tygodnie na zastrzyki to śmiertelna dawka leków dla takiego malutkiego żółwika. Już było tu na forum tragicznych przykładów nadużywania leków przez weterynarzy.
A jak to wcale nie jest zapalenie ucha? JA bym tez radzila wybrac sie do dr. Wilk.

Pozdr.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 16.07.2011, 23:06:29 pm
Oj, dużo się u nas dzieje... Bardzo dużo... :(

Wczoraj o 16 poszłam ze Skorupcią do wet...u której miałyśmy robić tylko zastrzyki... Myślałam, że podanie żółwiowi zastrzyków, które są zalecone przez "specjalistę" nie jest jakąś super hiper filozofią, wymagającą co najmniej stopnia profesora z dziedzin nauk weterynaryjnych. Ale widać się myliłam.

Po pierwsze - ta Pani zadzwoniła do weta, który nam leki przepisał, a który jej powiedział, żeby nie podawać ich żółwiowi  :-X tylko wrócić do poprzedniego antybiotyku, a później na żywca wydłubać z niej ropień i wyłyżeczkować, co by nic nie zostało. Ja nie bardzo rozumiem dlaczego, zwłaszcza, że na płatnej konsultacji zalecił nam stosowanie tych leków, więc lekko zgłupiałam, ale weterynarzem nie jestem więc starałam się zaufać. I tak oto wet podała Skorupci zastrzyk i przepisała nam maść BANEOCIN, którą poleciła ankan i wróciłyśmy do domu. Położyłam małą w terrarium...a ona poszła za miseczkę na jedzenie i tak zastygła. Tam też spędziła noc - co do niej, zdrowej nie jest podobne, bo zawsze spała w kryjówce.

Tak więc rano, gdy mała nie ruszyła się dalej z miejsca - zadzwoniłam do naszej wet - jako jedynej zaufanej mi osoby z nadzieją na cud. Który się stał :D Wyjeżdża jutro i dziś jeszcze nas przyjęła :D

Okazało się, że maleństwo dostało albo źle podany lek, albo za dużo i dostała jakby "paraliżu" czasowego tylnych kończyn. Pokazałam jej leki, jakie zalecił Pan "specjalista", a ona się za głowę złapała... Antybiotyk, którego żółwiom NIE WOLNO podawać, do tego steryd i reszta medykamentów. Tak więc Nasza podała leki, a do domu dostałam dawkę antybiotyku do podawania do pyszczka (bo ten antybiotyk nawet lepiej w pycholek podawać).

No i już jej lepiej, nawet śpi w kryjówce...

Nasza wet kazała jechać do dr Wilk na konsultacje. Powiedziała, że im więcej opinii tym lepiej i łatwiej pomóc zwierzakowi, więc tak też zrobimy. Ale póki co zaczynam smarowanie z nadzieją, że pomoże na ropień (podobno nie zaszkodzi, a to nasza ostatnia deska ratunku przed krojeniem :/ ). Jak skończymy to jedziemy do Bytomia, a później zobaczymy jak się sprawy będą miały...


Ale powiem Wam, że jestem załamana tymi lekarzami :(
Takie typowe nastawienie na pieniądze za wszelką cenę, zamiast myśleć o dobru zwierzaka :( Jeśli więc lekarze weterynarii przejawiają tak wysoki poziom sadyzmu nad zwierzętami, to jak "zwykli" ludzie mają postępować i opiekować się pupilami, skoro lekarze im prezentują takie właśnie postawy, zachowania i dają takie rady?!
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 17.07.2011, 15:33:10 pm
No nie, rzeczywiście dno. Lek, którego nie wolno podawać żółwiom? Ta osoba nie powinna ukończyć studiów weterynaryjnych.
A kiedy wraca z urlopu ta Wasza Pani Doktor? Niezależnie od wizyty w Bytomiu, dobrze by było, żeby był pod ręką ktoś, komu możecie ufać.
Jak tam dzisiaj czuje się mała Skorupcia? Z łapkami wszystko w porządku?
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: majka7412 w 17.07.2011, 19:37:04 pm
Z tymi weterynarzami, to naprawdę trzeba uważać  >:D.
Po prostu wstyd, narażać życie żółwika, przez swoją niewiedzę.
Na szczęście zdarzają się weterynarze, z odpowiednią wiedzą.
Życzę szczęścia. !
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 18.07.2011, 17:39:33 pm
Bemilko Nasza wet wraca w sierpniu...

Skorupcia znów czuje się dobrze :)
Biega jak szalona i wcina grzecznie :)
A my czekamy co będzie z tym ropieniem nieszczęsnym :(
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 18.07.2011, 18:10:52 pm
Dobrze, że zachowuje się znów jak zdrowy żółwik. :)
A czy to smarowanie przynosi jakieś efekty? Coś się zmienia? Ropień rośnie czy wręcz przeciwnie?
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: ankan w 18.07.2011, 19:05:46 pm
Dobrze, że z maluszkiem lepiej...:)
A jakby się coś niedobrego działo (odpukać) to lepiej jedź z nią do sprawdzonej dr Wilk.

U mnie po kilku dniach smarowania ropień wyglądał jakby trochę podpuchł, skóra wokół niego rozmiękła, a potem ładnie wylazł.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 18.07.2011, 19:43:01 pm
No ja dopiero zaczęłam smarowanie, ale mam wrażenie, jakby trochę coś się zwiększyło (tak jak mówisz ankan wygląda jakby zaczynał puchnąć). Zobaczymy jak się sprawa będzie dalej miała...
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Tortuga w 18.07.2011, 22:02:04 pm
Życzę małej powrotu do zdrowia!
Szkoda, że Ci weterynarze czują się bezkarni... Zamiast przyznać się, że nie mają pojęcia, co począć, wybierają leki jak na loterii z nadzieją, że jakoś to będzie. Straszne ;/
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 22.07.2011, 15:38:44 pm
Byłyśmy dziś u Pani doktor Wilk :)

Najpierw gadałyśmy o żółwiach chyba ze 30 minut (okazało się, że mieszka jakieś 2-3km ode mnie  :P)
A później wzięła maleńką na salę operacyjną i wróciła po 20 minut, niosąc nam na ekskawatorze to, co z niej wyjęła...GIGANTYCZNY ROPIEŃ!!! Prawie pół głowy żółwia...mówiła, ze się tego absolutnie nie spodziewała po wielkości na zewnątrz tej buły...i że musiało to naprawde wieeeele miesięcy się rozwijać... Dobrze, że nie padła wcześniej, zanim się dziadostwo uzewnętrzniło :(

Dostała mnóstwo zastrzyków i wróciłyśmy do domu. We wtorek jedziemy na zmiane opatrunku i podanie leków... Skorupcia poleniuchowała, wykąpałam ją w rumianku (jak Pani doktor kazała), trochę pochodziła i już położyła się spać...

Och, biedny żółwik :( Aż naprawdę nie wiem co mam z nią robić :(

Na wtorek mamy oddać kupkę do badania... Będę polować... ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Viktoria w 23.07.2011, 10:17:43 am
Widzisz - warto było jechać :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: ankan w 23.07.2011, 11:30:01 am
To teraz pilnuj tego miejsca, bo one się lubią odnawiać.
Dobrze, że dr Wilk jej pomogła...:)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 23.07.2011, 19:51:28 pm
Oj, zdecydowanie warto. Ale wiecie....musiałam poczekać aż będzie miał kto ze mną się tam wybrać, tak żeby dr Wilk akurat przyjmowała. Teraz już będzie tylko lepiej :D
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 23.07.2011, 20:55:42 pm
Ojej, to bardzo dobre wieści. Cudownie, że jej to paskudztwo usunęła. Pomyślcie, jakie to musiało być bolesne dla takiego małego żółwiczka. Skorupa, jesteś wielka.  ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 25.08.2011, 18:00:14 pm
Co nowego u Skorupci?
Już od miesiąca cisza w wątku, a bardzo jestem ciekawa, jak tam zdrowie maleństwa. Czy ropień się nie odnawia, nie daj Boże?
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 27.08.2011, 13:52:17 pm
Wszystko w pozrądku, ropień już nie daje o sobie znać. Nie ma też już ŻADNYCH niepokojących objawów (tfu tfu tfu)...
A Skorupcia grzeje tyłek na wybiegu balkonowym ;)
Wróciła do siebie i znów daje nam o sobie znać jej niebanalny charakterek ;)

Oby tylko tak dalej...

A lada dzień przeprowadzi się do nowego, ogromnego, piętrowego terrarium ;)
Także doczekać się już nie możemy ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 27.08.2011, 14:14:36 pm
Jeju! Szczęściara! No to czekamy na zdjęcia, będzie co podziwiać. :D
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 27.08.2011, 15:13:44 pm
No póki co pokażę Wam Skorupkę ;)

(http://img855.imageshack.us/img855/3198/img0119ef.jpg)

(http://img843.imageshack.us/img843/6741/img0113rx.jpg)

(http://img708.imageshack.us/img708/1884/img0114pv.jpg)

Na tym zdjęciu ma otwarty pyszczek i przeżuwa jedzenie, żebyście nie pomyśleli sobie, że ma coś z dziobem ;)

(http://img824.imageshack.us/img824/7725/img0124eh.jpg)

(http://img820.imageshack.us/img820/7994/img0105ly.jpg)

Taki z niej żarłok malutki ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Guśka w 27.08.2011, 16:21:39 pm
Jest piękna, tylko pogratulować! A ile radości daje jej słoneczko i rośliny. Super :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 27.08.2011, 17:11:55 pm
Jaki cudny dzióbasek!
I świetne zdjęcia robisz. Proszę o jeszcze. :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: semiramida w 28.08.2011, 16:05:07 pm
Przepiękna i bardzo fotogeniczna żółwiczka, napatrzeć się nie można :) Czekamy na więcej fotek, również tej piętrowej konstrukcji.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: ankan w 29.08.2011, 12:47:47 pm
Fajnie, że ze Skorupką już wszystko w porządku... :)
A miny mała niezłe odwala... ;D
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 29.08.2011, 19:05:38 pm
Minki, minki...a jaka charrrakterna jest ;)

No terrarium niebawem uda się nam skończyć to Wam pokażę ;)

Ale zastanawia mnie, bo dziś zauważyliśmy, jakby miała ciut miększą skorupkę niż zwykle... A cały czas na słonku, a jak nie ma słonka to w terra pod UVB siedzi... Dostaje same odpowiednie roślinki do jedzenia... i raz w tygodniu suplementację witaminami... Stały dostęp do sepii ma... Nie wiem co o tym myśleć...a na pewno coś jest inaczej, bo oboje to zauważamy...

Co myślicie? Co radzicie?
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: wege w 30.08.2011, 09:27:42 am
Nie wiem w jakim celu dajecie jej witaminy.  ::) Żółw ma wybieg, terrarium i teoretycznie dobrą dietę. Ja bym odpuścił podawanie jej witamin, one są w roślinach. Sepia w brew pozorom nie jest taka idealna, jej przyswajalność wynosi tylko 50%. Lepiej zrobić mieszankę wapienną i posypywać nią jedzenie, a witaminy wywalić.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: ankan w 30.08.2011, 12:06:19 pm
Skorupa - a gdzie ona ma tą skorupkę miękkawą? Karapaks? Plastron?
I jakie witaminy jej podajesz? Bo nadmiar tych rozpuszczalnych w tłuszczach, a nawet też samego wapnia - moze powodować efekt odwrotny od zamierzonego.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 31.08.2011, 12:44:24 pm
Wege witaminy zaleciły jej obie Panie wet. W małych ilościach, raz na tydzień dodawane do jedzenia lub wody. I tak też robię. A to ze względu na to, że jak do nas trafiła to miała gigantyczne niedobory wszystkiego, później choroba za chorobą i mnóóóóstwo leków, które miała podawane...

Ankan Plastron zaczął być miękkawy. Nie ma tragedii, to nie o to chodzi...ale ugina się pod palcem mocniej niż powinien...niż do tej pory...
Podaję jej kompleks witamin dla żółwi lądowych. Nazwa mi się zdrapała z opakowania (ups!), ale zalecone przez weta. Ma baaardzo bogaty skład, substancje mineralne pochodzenia roślinnego, a w składzie m.in.:
wit. A 157 500IU/kg
wit. D3 9 450IU/kg

Zawartość wapnia 18%

No i z tego co widzę to są prawie wszystkie z tych rozpuszczalnych w tłuszczach (jest A,D,E i K)

Ale podaję wg zaleceń lekarza...szczyptę raz na tydzień, raz w jedzenie a raz w picie...
Więc mniej niż zalecana przez producenta dawka...
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: wege w 31.08.2011, 13:01:32 pm
Nadal uważam, że dodawanie witamin już normalnemu żółwiowi w dobrych warunkach i na normalnej diecie jest bez sensu. Miałem chore żółwie w domu. dochodziły do siebie wszystkie na słonku i dobrej diecie. Witamy same były dostarczane z pokarmem. Ups, nazwa Ci się zdrapała. Hmm, nieszkodzi ;) Zapytaj weta przy okazji co to za witaminy ''dla żółwi'' ok? Nie mówię hop, może moim też kiedyś będę musiał podać ( oby nie było to konieczne) takie witaminy, a wolałbym sprawdzone i specjalne dla żółwi. ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: ankan w 31.08.2011, 15:09:54 pm
Skorupa - a wcześniej był zupełnie twardy? Bo to mały żólwik i plastron - szczegolnie w okolicach ogona może się kekko uginać pod palcami, natomiast nie może być miękki - plastelinowaty.

O te witaminy się pytałam - bo np. przedawkowanie wit. D3, tak jak jej niedobór upośledza wchłanianie wapnia. Ale skoro 1x w tygodniu jej podajesz to nie powinno to być od tego. Ja też 1-2x w tygodniu daję Nutrobal - sprawdzę ile ma A i D3, to z domu napiszę.
Jeśli mięknięcie by postępowało to bym się zastanawiała nad upośledzeniem wchłaniania witamin i wapnia z pokarmu - ale na zapas nie ma się co martwić. Może daj jej przez 1-2 tygodnie co drugi dzień trochę Lakcidu na pokarm (proszek) i do wody - pomoże gadzinie odbudować florę bakteryjną przewodu pokarmowego wyjałowioną przez leki.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 01.09.2011, 19:48:53 pm
Witajcie :)

Ankan nigdy nie był zupełnie twardy, ale raczej lekko miękki, taki w granicach normy... Teraz nie jest aż plastelinowaty, ale zaczął się ciut mocniej uginać niż dotychczas...
Dziękuję za podpowiedź z Lakcidem...ale czy to nie są przypadkiem inne bakterie? Bo biorąc pod uwage jak bardzo różnią się gatunki żółwi między sobą pod względem flory bakteryjnej...to co dopiero od człowieka...


A tymczasem...chciałabym Wam pokazać - nie skończone i nieudekorowane nowe terra Skorupki... Już w nim mieszka, a my wyłapujemy "niedoskonałości", poprawiamy, a później zajmiemy się umieszczaniem w odpowiednim miejscu termometrów, higrometru i roślinek ;)

A tak oto prezentuje się Nasza konstrukcja ;)

(http://img3.imageshack.us/img3/6364/58116642.jpg)

(http://img638.imageshack.us/img638/3374/47030670.jpg)

Na dole, w zacienionej części, Skorupka dostała mały wodospadzik z basenikiem pod który może też wejść ;) Doskonale zapewnia wilgoć, wody jest spoooro, i pompuje wszystko akwariowy filtr do wody, z dorobionym filtrem z węglem aktywnym (cokolwiek to oznacza ;) ), więc w razie "załatwienia potrzeb fizjologicznych", nie krąży to w obiegu  ;D

(http://img855.imageshack.us/img855/5263/95750747.jpg)

(http://img11.imageshack.us/img11/9131/80685543.jpg)


Mam nadzieję, że się Wam podoba ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 01.09.2011, 20:25:11 pm
Ależ to prawdziwa rezydencja! Mam nadzieję, że pięterko zda egzamin, bo kiedyś tu na forum dużo o tym dyskutowano i z obserwacji hodowców wynikało, że żółwie chętnie wchodzą na górne pięterko, ale boją się potem zejść. U Was jednak ten spadek jest bardzo łagodny, może Skorupci będzie wygodnie.
No a ta fontanna to już szczyt luksusu. Czy któryś jeszcze żółwik lądowy w Polsce ma własną fontannę?! Ciekawa jestem, czy żółwiczka będzie wchodziła pod strumień wody.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 01.09.2011, 20:29:38 pm
Ta fontanna to jej ulubione miejsce rozrywki. Wchodzi, patrzy, sprawdza...kombinuje jak koń pod górę...

A ten spad - jest po prostu genialny. Zasuwa w górę i w dół jak szalona, a jak ma humor na "brykanie" to staje na górze, rozpędza się, chowa łapki do środka i zjeżdża na brzuchu HAHAHA! Oczywiście spad łagodny, więc nie dobija do ścianki. Przekomiczny widok, jeśli kiedyś mi się uda ją uchwycić to nagram Wam i umieszczę na forum, bo naprawdę widok fantastyczny ;)

A pod schodami ma zrobioną dziuplę, w której sobie śpi :D
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 01.09.2011, 20:38:16 pm
 :laugh:
Nie no, koniecznie tak zrób, musimy to zobaczyć! To musi być niesamowity widok, taki żółwik na zjeżdżalni! Hej, to może poza rankingiem zdjęć zrobimy sobie też ranking żółwiowych filmików? Skorupcia ma pierwsze miejsce jak w banku!
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 01.09.2011, 20:41:57 pm
Taaak...ale musiałabym siedzieć z aparatem cały dzień i czekać kiedy uda mi się ją uchwycić ;)
No aparatka z niej niemożliwa ;) to muszę przyznać...
Ale cieszy nas to, że możemy takimi drobiazgami dać jej tyle radości i zabawy... :D
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: semiramida w 01.09.2011, 22:41:10 pm
Widać, że się napracowaliście, żółwinka rzeczywiście ma teraz więcej miejsca do biegania. Z tym że wątpię, że tak sobie zjeżdża dla zabawy, obawiam się, że nie ma innego wyjścia żeby pokonać tę trasę.. może stabilniejsza ziemia zamiast drewienek zapobiegłaby zjeżdżaniu? Ogólnie nie jestem zwolenniczką drewienek. Ale fontanna jest mega :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 02.09.2011, 09:17:32 am
Semiramida dziękuję
Zapewniam Cię, że nie chodzi o to, że wyjścia nie ma. Ślizga się rzadko, podczas gdy do góry i na dół zapyla kilkanaście albo i więcej razy dziennie :) Więc gdyby nie mogła sobie poradzić, to za każdym razem zjeżdżałaby (albo prawie za każdym razem)...
Gdybyś ją w akcji widziała to byś wiedziała o co chodzi, bo naprawdę robi to z wielką determinacją  :P

Drewienka są bardzo przemyślane, dlatego że ten "podjazd" ma dużo szczebelków, na których rozsypane drewienka się trzymają. Jeśli zdarzy się, że się przesuwają, to tylko czasami, któreś u góry gdy mocno odepchnie łapką...

Od stabilnie ułożonych drewienek ma łatwiej odbić się łapkami, albo je tam wcisnąć schodząc, a niżej, zejście z podestu jest usypane ziemią i przyznać muszę, że ten teren musiałam kilka razy przerabiać bo tam faktycznie zdarzało jej się zlatywać, nie mogła łapek wbić żeby wejść...
Trzeba wziąć pod uwagę jej rozmiar i naprawdę filigranową wagę...


Skorupcia nas strasznie śmieszy też z tym, że ona zawsze wścibska baba była i starała się zaglądać co się w domu dzieje. Teraz, mając taką możliwość, gdy tylko zauważy że cokolwiek w pokoju się dzieje...zapyla na górę, prawie gubiąc łapki, przykleja dziób do szyby i z góry nas obserwuje  :laugh: :laugh: :laugh:

Taka mała wariatka ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: ankan w 02.09.2011, 19:33:30 pm
Skorupa - Lakcid spokojnie można podać. Wet mi kiedyś polecił dawać żółwiowi jak brał antybiotyk. Teraz to swoim też podaję po odrobaczeniu.

Plastron u maluszków może się z lekka uginać - teraz pozostaje obserwować gadzinkę - czy ta miękkość nie postępuje.

Mój Nutrobal ma 200 mg Ca i 150IU D3, ile A niestety nie napisano.

A terra mega świetne Ci wyszło...:) Fajnie by jeszcze jakieś roślinki dodać - np. zielistkę albo trzykrotkę. Ta ostatnio nieźle by się nad wodospadem prezentowała.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 02.09.2011, 20:02:09 pm
będziemy dawać roślinki , ale na razie testujemy układ terra. Skorupcia musi nam pokazać co jej nie pasuje  :D
na roślinki są też w tle wbudowane dwie doniczki po jogurtach (z lewej strony) zobaczymy jak to wyjdzie jak będzie gotowe. Do tego dojdą roślinki w ziemi...i najwyżej później będę myślała nad kolejnymi w pozostałych ściankach, jeśli będzie jeszcze miejsce :P

(http://img109.imageshack.us/img109/1069/32751789.jpg)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 02.09.2011, 20:10:20 pm
Skorupa, jesteś wulkanem pomysłów. Ta ścianka z kubeczkami jest świetna.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: semiramida w 03.09.2011, 16:43:50 pm
Zapewniam Cię, że nie chodzi o to, że wyjścia nie ma. Ślizga się rzadko, podczas gdy do góry i na dół zapyla kilkanaście albo i więcej razy dziennie :) Więc gdyby nie mogła sobie poradzić, to za każdym razem zjeżdżałaby (albo prawie za każdym razem)...
Gdybyś ją w akcji widziała to byś wiedziała o co chodzi, bo naprawdę robi to z wielką determinacją  :P
[..]
Od stabilnie ułożonych drewienek ma łatwiej odbić się łapkami, albo je tam wcisnąć schodząc, a niżej, zejście z podestu jest usypane ziemią i przyznać muszę, że ten teren musiałam kilka razy przerabiać bo tam faktycznie zdarzało jej się zlatywać, nie mogła łapek wbić żeby wejść...
Trzeba wziąć pod uwagę jej rozmiar i naprawdę filigranową wagę...

Moje sceptyczne podejście do tej zjeżdżalni bierze się właśnie z obserwacji mojej żółwicy, z tym że jest ona odrobinę cięższa od Skorupki, waży półtora kilo. Na wybiegu ma naprawdę niską górkę i jak z niej schodzi zbyt szybko to czasem aż zaryje dzióbkiem w ziemię, nie jestem przekonana, że specjalnie dla zabawy, myślę że nie pamięta że z niej się zjedzie, i że tak samo nie potrafi tego przewidzieć. Górka niska, upadek nikły, ale Kubusia jest naprawdę typem kamikadze, wykazuje chęć do skoków z dużych wysokości, nie wiem jak inne żółwie, i gdyby górka była znacznie większa, mogłaby też decydować się na skok.

Przepraszam jak się czepiam, ale temat mnie szczególnie nakręca, gdyż od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pomysł piętrowego terrarium, a najbardziej nurtującym problemem jest nie tyle stabilność całej konstrukcji i funkcjonalne zagospodarowanie pięter, ile bezpieczeństwo wspinaczki i schodzenia. Dodatkowym bonusem jest estetyka całości. Mało jest fajnych piętrowych rozwiązań dla żółwi, trochę egoistycznie się cieszę, że ktoś przeciera szlaki i mnoży źródła do inspiracji ;D
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Tortuga w 03.09.2011, 17:15:44 pm
Skorupa, terra Skorupci zbiło mnie z nóg! Wygląda po prostu świetnie! I ten wodospad... Przecież to ozdoba pokoju jest, lepsza niż niejedna rzeźba czy obraz :) Widzę, że pomysłów Ci nie brak. Na pewno będziesz dla mnie źródłem inspiracji, gdy wezmę się za budowę terra dla Tortilli :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 03.09.2011, 22:47:58 pm
Bemilko dziękuję. Mąż się napracował ;) W dodatku, w tych kubeczkach zrobił na dole dziurki i odpływ pod spodem po ściance, na wypadek gdyby zdarzyło się przelać roślinkę podczas podlewania :p  (chyba po prostu inżynierskie umysły tak mają  :P )

semiramida Skorupcia jest sprytnym żółwiem, co nawet potwierdzają weterynarze, jako że żadnym sposobem im znanym nie da się mała gadzinka podejść ;)

Musisz też wziąć pod uwagę różnicę gatunku żółwia.
Stepowce mniej chętne są do wspinaczek, podczas gdy nasza greczynka gdy tylko widzi lekkie wzniesienie dostaje małpiego rozumu i zrobi wszystko, żeby się na nie wdrapać. W pierwszy dzień w nowym terrarium daliśmy ją na górę...a ona robiła tylko kółka wokół kamienia, omijając plexi szerokim łukiem. Bała się podejść bo myślała że spadnie (i słusznie bo nie wiedziała co to plexi  ;) ) i zejścia też się bała.

Po jakimś czasie, jak nie mogła sobie z tym poradzić, przyłożyliśmy palce do szyby i zobaczyła, że jest ta "bariera", to zaczęła się zbliżać i zorientowała się, że ma bezpiecznie i nigdzie nie spadnie. W momencie poczuła się super i zaczęła wielki podbój nowego domku :)

Spad jest naprawdę delikatny, włącznie z tym, że Skorupcia w połowie drogi może się na nim odwrócić i iść spowrotem. A gdyby było zbyt stromo - na bank by tego nie robiła.

Konstrukcja spadu to mniej więcej coś takiego (żeby drewienka się utrzymywały)

(http://img6.imageshack.us/img6/8907/beztytuuxhf.jpg)

I sprawdza się w 100%  :D

Poza tym, te 1,5 kilo Twojego żółwia to zdecydowanie więcej niż około 200g Skorupinki. Ale terra jest tak zrobione, że wytrzyma na pewno kilka dobrych kilo, jako że śruby dostało takie i tyle ich, że chyba nawet nasze meble nie mają tak silnej konstrukcji ;)

Tortuga dziękuję :) Fakt, terra jest niesamowitą ozdobą pokoju, dlatego pozwoliliśmy sobie na tak mocne wyeksponowanie go. Mąż jeszcze czuje niedosyt oświetlenia wodospadu, więc pewnie jakieś delikatne diody tam dołoży, tak żeby nie oślepiały żółwia, nadal było zacienienie i nie grzało. A wtedy to już w ogóle ozdoba jak ta lala ;)

Bardzo dużo pomysłów wzięliśmy zza granicznych stron, to nie tak, że jesteśmy w tym pionierami. Ale musieliśmy to znacznie pozmieniać, jako że tamte były z innych materiałów, robione pod inne zwierzęta terrarystyczne (węże, jaszczurki itp).
Na youtubie jest mnóstwo pomysłów budowy, tak więc mogę Was tam odesłać w celu zaczerpnięcia jakichś innych możliwości


Cieszę się, że Wam się podoba :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 04.09.2011, 08:37:07 am
Terrarium jest wspaniałe i myślę, że wiele osób zechce się wzorować na nim, więc bardzo proszę, zamieszczajcie zdjęcia każdego szczegółu. W Polsce zaroi się teraz od żółwich terrariów z fontannami, kaskadami i innymi cudami. Za kilkadziesiąt lat badacze odkryją, że ten trend zapoczątkowali w naszym kraju niejaka Skorupa i jej mąż, a pierwszych mieszkańcem luksusowego terrarium była mała Skorupcia!  :laugh:
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: sobs w 04.09.2011, 12:21:42 pm
Natchnęłaś i mnie, co prawda nie do pięterka, ale wodospad owszem, no i myślę żeby zrobić coś na wzór jeziora. Nasuwa mi się pytanie jak z utrzymaniem czystości w Twoim wodospadzie? Rozbierasz to za każdym razem?
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: majka7412 w 04.09.2011, 14:01:22 pm
To naprawdę piękne terrarium!
Wygląda jak luksusowy hotel!
Żółwik będzie miała w nim wspaniałe życie :D
Także ciekawi mnie, jak utrzymujecie czystość w swojej fontannie, była bym wdzięczna gdybyć odpowiedziała na to pytanie.
Kto wie, może i moje pociechy doczekająsię takiego cacka  :P
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: semiramida w 04.09.2011, 14:39:22 pm
Musisz też wziąć pod uwagę różnicę gatunku żółwia.
Stepowce mniej chętne są do wspinaczek, podczas gdy nasza greczynka gdy tylko widzi lekkie wzniesienie dostaje małpiego rozumu i zrobi wszystko, żeby się na nie wdrapać.
Naprawdę taka jest różnica w skłonnościach tych gatunków do wspinania się? Szczerze powiedziawszy, myślałam że to stepowe są większymi kaskaderami.

Spad jest naprawdę delikatny, włącznie z tym, że Skorupcia w połowie drogi może się na nim odwrócić i iść spowrotem. A gdyby było zbyt stromo - na bank by tego nie robiła.

Konstrukcja spadu to mniej więcej coś takiego (żeby drewienka się utrzymywały)
I sprawdza się w 100%  :D
Już nie marudzę więcej, skoro się sprawdza w praktyce.

Bardzo dużo pomysłów wzięliśmy z zagranicznych stron, to nie tak, że jesteśmy w tym pionierami. Ale musieliśmy to znacznie pozmieniać, jako że tamte były z innych materiałów, robione pod inne zwierzęta terrarystyczne (węże, jaszczurki itp).
No właśnie, niby to samo, a jednak wszystkie żółwie wymagania są inne.. jest to więc pionierstwo i tyle :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: ankan w 05.09.2011, 09:54:37 am
Myśle, że różnica jest nie tyle w gatunku - co w wielkości i wieku żółwia.
Chętniej wspinają się na różne korzenie, górki itp. maluchy, a starsze to najczęściej idą jak czołgi...:)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Tortuga w 05.09.2011, 13:18:05 pm
ankan dobrze prawi ;) Miałam kiedyś dwa stepki, małego i dużego, mała bardzo lubiła wspinać się na starszą i większą koleżankę, która z kolei szła przez wszystko niczym taran :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 05.09.2011, 20:18:19 pm
No może, może. Choć jak ja miałam kiedyś dużego greka to też uwielbiała wspinaczki :)
A Skorupcia nic innego nie robi, jak w czasie największej aktywności w ciągu dnia, łazi w te i z powrotem po tym spadzie  ::)

Co do czystości...postaramy się Wam wszystko wyjaśnić jak najlepiej...
Ale gdyby były nadal pytania - piszcie ;)

Najpierw wersja Męża:

(http://img846.imageshack.us/img846/2958/opist.jpg)

A teraz moja, żebyście mogli cokolwiek zrozumieć.

Najpierw w szafce wywierciliśmy dziurę na DONICZKĘ. Taką głęboką, plastikową, z wystąjącym brzegiem i włożyliśmy doniczkę w dziurę, dzięki czemu trzyma się na tym wystającym brzegu.
Do doniczki trafiła woda, węgiel aktywny i filtr do akwarium. Rureczka z filtra idzie PIONOWO DO GÓRY - to ważne. Kabel zasilający pompkę wychodzi z doniczki i obok niej ma wywiercony otwór, schodzi w dół, pod terra.

Później obok doniczki, na szafce przywierciliśmy drewniane klocki, podtrzymujące tackę.
Tacka ma wywierconą dziurę w miejscu nad doniczką i zrobiony został odpływ jak w zlewie z gumową uszczelką i stalowym, nierdzewnym sitkiem, żeby się woda nie lała gdzie chce, tylko trafiała prosto do doniczki. A przez ten odpływ wystaje wężyk z filtra.

Nad odpływem położony jest kamień i ułożony wężyk pompujący wodę :)

I już :)

Żeby wymienić wodę i wyczyścić filtr, należy podnieść kamień, tackę i wyjąć doniczkę. Co zajmuje dosłownie kilka sekund. Ponadto, całe terra jest na dole wyłożone grubą, zbrojoną folią do krycia dachów, więc wilgoć nie przejdzie do drewna (gdyby jakimś cudem próbowała), a żółw nie ma możliwości tego przegryźć (gdyby jakimś cudem się do niej doszperał)

I to tyle  ;D
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: sobs w 05.09.2011, 20:51:12 pm
No profeska, jak jest odpływ. Bo demontowanie terra to katorga.
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 09.09.2011, 22:23:07 pm
Moglibyście założyć firmę budującą ludziom terraria na zamówienie. Jak już zrobicie na tym biznes, to pamiętajcie, że to był mój pomysł!  :laugh:
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 15.09.2011, 10:56:58 am
Hahaha ;)
Jasne Bemilko, uczynimy Cię menadżerem firmy i będziesz miała 20% od sprzedaży  :P

A tak poważnie...gdyby był czas na zabawę z tym, to owszem. Robilibyśmy to i być moze nawet coś byśmy sprzedali...
Ale jak czasu nie ma, a już przy tym terra miałam syfu w domu przez ponad miesiąc (bo niestety tyle nam zajęło, jak Mąż mógł poświęcić max. 2 godziny w tygodniu)...

Ale pomysł dobry ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 15.09.2011, 11:05:54 am
No nie?! ::)
A teraz koniecznie chciałabym zobaczyć Skorupcię, jak się zachowuje w tym wspaniałm terrarium i jak korzysta z tych wszystkich wspaniałości. Proszę o zdjęcia, dużo, dużo zdjęć!
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 15.09.2011, 21:57:33 pm
No dobrze :)
Jutro postaram się jej coś pstryknąć i tu wrzucę - bo dziś to ona już słodko śpi w swojej dziupli i nie będę jej stresować lampą błyskową... ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: semiramida w 23.09.2011, 00:28:48 am
A my tu czekamy i czekamy  ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 23.09.2011, 08:12:03 am
Oj, wiem wiem :(
Zaraz coś wrzucę ;)
 

Dodano 23.09.2011, 08:35:09 am
Tutaj wścibska małpa od samego rana najpierw podgląda co się w domu dzieje, a dopiero później idzie jeść ;)

(http://img825.imageshack.us/img825/7086/img0198bp.jpg)

Tutaj jej codzienna, kilkugodzinna zabawa w schodzę-wchodzę  :P

(http://img200.imageshack.us/img200/2565/img0216jd.jpg)

(http://img534.imageshack.us/img534/6170/img0218ox.jpg)

(http://img220.imageshack.us/img220/5820/img0224x.jpg)

Tu już miseczka przeniesiona na górę..i oczywiście w miseczce zostało "poukładane" ;)

(http://img64.imageshack.us/img64/1293/img0223wn.jpg)

(http://img31.imageshack.us/img31/9792/img0253rs.jpg)

No i oczywiście na kąpiel też nadszedł czas ;) Basenik się tam znalazł, żeby nie trzeba było cały dzień włączonego filtra mieć. Włączamy go codziennie, ale nie musi już chodzić przez cały dzień ;)

(http://img683.imageshack.us/img683/8905/img0255nd.jpg)

(http://img41.imageshack.us/img41/1374/img0257x.jpg)

Może być? ;)
Cały czas trwa proces ulepszania, bo mniej więcej co chwilę okazuje się, że coś wolałaby inaczej ;) A niestety póki co Mąż zupełnie czasu na przeróbki nie ma i tak sobie czekamy ze Skorupcią... ;)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Bemilka w 23.09.2011, 08:42:50 am
Wspaniale. Nie mam słów podziwu.
Jak przestronnie, Skorupcia pewnie gubi się w swoim domu. :)
Piękne te kamienie, skąd je wzięliście?
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: semiramida w 23.09.2011, 11:11:09 am
Śliczna jest, a rezydencja chyba jej się podoba bardzo :)
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 23.09.2011, 21:06:27 pm
Oj, tak. Rezydencją jest zachwycona, ma mnóstwo miejsca i naprawdę nie nudzi się ;)
A kamienie - z wycieczki w góry :p Poszliśmy nad rzekę, nazbieraliśmy mnóstwo otoczaków, wygotowaliśmy i gotowe :D
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: majka7412 w 23.09.2011, 22:21:58 pm
Świetne terrarium. Widać, jak dużo pracy zostało w nie włożone !
A kamienie, rzeczywiście fajne  ;D
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: batusia81 w 23.09.2011, 23:49:35 pm
Wow toż to willa!!!!!Rewelacja nie mogę się napatrzeć, a ta fontanna daje całości ekstra efekt!Gratulacje zdolniachy z was.A skorupcia śliczna :-*
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Puncia w 14.10.2011, 01:59:32 am
siedzę i beczę wzruszyłam się -mam zmywać farbę z włosów a siedzę czytam i beczę
Tytuł: Odp: Skorupkowy pamiętnik - wspomnienia z codziennej walki o życie
Wiadomość wysłana przez: Skorupa w 17.10.2011, 09:17:17 am
Pomalutku domek Skorupci się zmienia, ale wciąż mamy problem ustalić z nią, co jej się najbardziej podoba ;) (łatwiej byłoby, gdyby powiedziała, zamiast wszystko demolować :p )
Ostatnio jakoś nie bardzo chce schodzić na dół, u góry ma jednak cieplej i lampki itp... Za to objada się jak szalona, więc ciągle muszę ją kontrolować ;)