Jak obiecałem w pierwszym moim poście na forum, postanowiłem trochę przybliżyć Franciszka gremium zacnych użytkowników. Po to zresztą dotarłem na to forum, wybierając je z pośród kilku dostępnych, jako że najwięcej użytecznej wiedzy i życzliwości znalazłem i ciągle znajduję własnie tu!
Kilka ważnych uwag na początek, żeby nie zostały przegapione:
1. Nigdy nie chciałem mieć żółwia, szczególnie lądowego. Widziałem takiego przedtem raz w życiu w latach '90 u mojej lokatorki. Chodził po podłodze i nic nie robił. Dla dziecka mało atrakcyjne. [niemniej teraz odkrywam siłę charakteru i radość posiadania gadzinki
]
2. W związku z powyższym planów nie zmieniłem, a gdzinka się przyplątała sama. [Akurat stało się to po tym jak zrezygnowałem z pomysłu hodowli żabek ze względu na poziom skomplikowania. Ale jak widać w przyrodzie nic nie ginie.]
3. W związku z powyższymi (1 i 2). Moja wiedza na temat żółwi jest, co najmniej, uboga. Więc w historii przyznam się do rażących błędów, nie mniej błędy są na bieżąco korygowane, niestety wolałbym to zrobić przed wejściem w posiadanie, ale w tej chwili nie ma innej możliwości. Jedyne co to można było to zrobić szybciej. Wrzucę kilka fotek które mnie w tym kontekście (poprawy bytu F.) raczej bawią lecz dla was mogą być co najmniej nieśmieszne. Ale nie popełnia błędów ... wiecie.
Tyle przydługim wstępem, to teraz postaram się dynamiczniej.
Franciszek jest samczykiem, tak mówi weterynarz, niemniej gatunek określiła moja żona. Ja odruchowo zaufałem i nie drążyłem tematu i nie pytałem weta. Teraz studiuję forum od 2 tygodni i zdurniałem czy to na pewno grek. Mam kartkę od weterynarza o karmieniu dla dwóch gatunków i pisze że to dla COŚ po łacinie i żółw grecki. Już się ucieszyłem, że wątpliwość rozwiana tylko, że sprawdzam i to coś po łacinie to jest żółw mauretański. I teraz czym więcej czytam tym bardziej już nie wiem. Pomożecie ??
Foto1 (dzisiejszy tyłeczek):
Franciszek uszedł z życiem z pod podkaszarki żyłkowej. W prawdzie ten sprzęt jest średnio niebezpieczny dla trawy, ale zatrzymałem go prawie na F. kiedy się wychylił z krzaków dokładnie rok temu podczas pierwszego koszenia trawy. Będzie miał jutro urodziny razem ze mną. Właściwie już dziś. Oczywiście w przypływie głębokich pokładów elokwencji krzyknąłem na głos "o k... żółw"
Jak wspomniałem w pierwszym poście na forum, sprawdziłem w Google czy to nie hasa po łąkach UK na wolności, jako że 3 lata mieszkaliśmy na "flacie" bez ogrodu i w ogóle z małą stycznością z fauna i florą okoliczną. Tu a propos niewiedzy
Foto2 (Pierwsze zdjęcie, ok 10 dni u nas):
Nazwaliśmy go Franciszek, ale w razie czego miał być Tosią. Mierzyłem go wtedy, ale nie pamiętam jak, po dzisiejszych pomiarach już w ogóle zdurniałem. Wyszło wtedy coś ok 10 cm, ale to nie jest miarodajne. Jakoś też nigdy go nie ważyliśmy.
Dziś to w końcu zrobiłem. F. waży 266g, mierzy po krzywiźnie karapaksu 14 cm, na prosto ok. 10,5, plastron do ogona, 8,7 cm, a za ogon 10,5. O dzwio nigdzie nie znalazłem jak się prawidłowo mierzy skorupkę.
F. urósł od znalezienia. Z racji niedokładności pierwszego pomiaru nie wiem ile, ale martwię się czy nie za dużo. Wyczytałem, że przyrosty mają być nitkowate, a te były jak na pierwszym zdjęciu (lipnie mi się znak wodny nałożył, ale to tylko 15 % krycia więc widać dość wyraźnie na brzuszku literki "b" i "u") i nadal są jak zobaczycie dalej dość duże. Widział go wet we wrześniu '15 i takie były ale nic nie mówił. O tym też zaraz. Natomiast wiem, że mieścił się na prostych nogach pod biurkiem, a teraz zawadza skorupką.
Foto3 (Jeszcze bez lampki, czerwiec '15. Notorycznie układa się w swastykę pod lampką po dziś dzień.)
Franciszek, albo jest pozostałością po poprzednich mieszkańcach którzy uciekli przed długami i go zostawili, choć wątpię bo dom trochę stal pusty, lub został przerzucony przez płot z tylnej dróżki. Do naszego ogrodu zwierze może wejść tylko od jednej sąsiadki i z trudem od drugiej. Reszta ogrodzeń ich posesji oraz nasze od drogi jest szczelne. Do nich nie należy więc ktoś się go po prostu pozbył. 50/50 zimował w ogrodzie w miękkiej ziemi pod tujami, bo stamtąd wyszedł, albo w tym okresie go ktoś wyrzucił. W każdym razie był bardzo brudny, apatyczny i przestraszony.
Fot04 (już z lampką, ale jeszcze podłogowiec. F. był zakochany w zasilaczu od laptopa kiedy chodził po podłodze. Zapewne przez ciepło.)
Foto5 (niestety na sałacie, przestał jeść mlecze)
Foto6 (wprawdzie to z grudnia i już siedział w kuwecie, ale widocznie jakaś przerwa techniczna)
I tu tak, znów z sałatą, ale w brew pozorom to nie była mono dieta, choć nie będę ukrywał, że dieta zła. Jak go znaleźliśmy to po za wspomnianym sprawdzeniem w Google czy żyją na wolności, jakoś nie wpadliśmy na skorzystanie z tego dobrodziejstwa XXI wieku i nie poczytaliśmy więcej. Koleżanka żony powiedziała, że miała żółwia i że je krewetki. Więc dostał, ale nie tknął na szczęście. Zaszło nieporozumienie komunikacyjne między dwoma blondynkami, bo tamta miała żółwia wodnego. No a ja skoro miała przecież żółwia, to wniknąłem w to jakiego dopiero po 2 czy 3 dniach jak uciekał od krewetek.... Sam jak ta blondynka. O dżdżownicy nie wspominam, bo to mnie nawet nie bawi.
Niemniej po tych wpadkach z grubsza zorientowaliśmy się co je i jadł w lecie mlecza i koniczynę głownie, ale też i sałatę, bo w końcu przestał jeść dary ogrodu. PO wizycie u weterynarza przestaliśmy podawać sałatę, ale nie dlatego że szkodzi tylko dlatego, że nie ma wartości odżywczej. Zaczął dostawać ogórka, pomidory, marchewkę, jabłka itd.
Żebyście mnie tu całkiem nie zjedli to pokaże kartkę od weta:
Na szczęście jabłka nie chciał, ale dieta i tak była lipna. Jednak tak czytając forum i patrząc na tą kartkę to już sam się zastanawiam co gorsze.
Co do grudnia jeszcze ważna rzecz. Żółw nie był zimowany, czytaliśmy trochę jak to zrobić, ale przerosło nas to szczerze. I chyba dobrze, bo żółwik nie był odrobaczany i miał złą dietę. Będę prosił was o pomoc w tym roku. Niemniej, aktywność na zimę mocno spadła, ale pilnowaliśmy żeby chociaż zjadł te 2-3 razy w tygodniu, plus 1-2 kąpiele na kupkę w tyg. i siedział pod lampką, krócej niż zwykle, ale jednak.
Foto7 (a propos swastyki, teraz jest na rybkę)
Foto8 (tak, to duża kuweta dla kota)
Jak już wspomniałem F. zaczął żywot jako podłogowiec. W międzyczasie zdarzyło mi się zajrzeć parę razy do was, ale zanegowałem fakt trzymania żółwia w terrarium uznając was za ultra-konserwatywnych czubków za co teraz przepraszam. Niemniej potrzebę uwięzienia F. sam zauważyłem. Bo w prawdzie my (ja i lepsze ja) pamiętamy o nim, to jest nas w domu jednak 4. Sam prawie kilka razy potrąciłem F., a widząc jak otwiera sobie sam drzwi od pokoju pokładaliśmy się ze śmiechu do czasu aż sobie nie wyobraziłem co będzie jak ktoś mu łapkę zmiażdży. Miarka się przebrała jak spadł ze schodów. Znaczy nie sam, bo on do nich podchodził i patrzył wysuwając łepek, ale ktoś z pozostałej dwójki go wieczorem po zmroku idąc trącił i spadł 2 stopnie (na szczęście tylko i po dywanie .. Anglia). Jednak najważniejsze to temperatura. Z tego powodu F. kocha zasilacz od laptopa i lampkę i m. in. z tego też powodu będzie miał terrarium zamknięte.
Kombinowaliśmy co zrobić, jako że ja sporo pracowałem swego czasu to wypatrzyłem w zoologicznym duża kuwetę dla kota. Wiem, że nie wygląda to humanitarnie, ale lepsze to niż podłoga. Jest to rozwiązanie tymczasowe. Niemniej kuweta mimo, że nie osiąga minimów to w rzeczywistości wygląda lepiej niż na zdjęciu. ma 35x50 przestrzeni w środku. Zawsze świeżą wodę i jedzenie. Sianko jako kryjówka (wymieniam regularnie). Dorzuciliśmy kamienień, bo F. skubie kamyczki w ogrodzie. Super mata z zoologicznego dla gadów w tym żółwi. Była by i ok, łatwo posprzątać, wymieniam co 3-5 dni, szkoda tylko że F ją podjada. Dobrze, że zauważyłem, ale niestety już w kupce. DO tej pory wierzyłem, że takie sklepy nie odwalają takich rzeczy, ale skoro lekarze mogą to czemu nie i w tej branży
F. ma lampkę
https://www.amazon.co.uk/gp/product/B002PS8LX8/ref=oh_aui_detailpage_o05_s00?ie=UTF8&psc=1 w której jest żywnie zakochany, mi też odpowiada. Niestety UVB już pewnie w niej dogorywa, ale o oświetleniu porozmawiamy w innym temacie. Temp pod lampką koło 30-32 st. Po drugiej stronie ok 20, zależy ile jest w domu, a z tym jest różnie. Poza wojną o naczynia, zawsze problem jest z centralnym jak się z kimś mieszka.
Nie chciałem być gołosłowny co do terra i dać zdjęcie. Ale jest pierwsza, a ja mam wszystkie bo chcę zrobić poradnik, tylko bez zdjęcia złożonego. Niemniej nie jest skończone bo rozbiłem się na braku wiertła 10mm. Ale na przyszły tydzień powinno być. Wybieg też. Terra będzie 101 na 55 pow. użytkowej. TO max. jaki mogę wydusić na tę chwilę. wybieg 4-6 m2, ale pogoda nie dopisuje od 2 dni.
Teraz tak. Bo trochę zboczyłem z tematu. CO do weta. Bylem u takiego od gadów, ale jestem średnio zadowolony. Pokazałem mu F. i powiedział, że wszystko ok. Gdyby nie to, że czytałem wasze forum to bym pewnie nie zapytał o oczy i parę innych rzeczy, bo tylko dzięki temu w ogóle mu się przyjrzał. Byliśmy dopiero we wrześniu z powodu który jest tu i zachęcam do pomocy mi w tej kwestii:
http://forum.zolw.info/prawo/problem-zolwia-franciszka-grecka-znajda-w-uk/msg97770/?topicseen#msg97770Niemniej poszliśmy, bo F. trochę liniał i nas to zaniepokoiło. Wet powiedział, że to normalne, tu na forum teraz też widziałem, że pojawiała się ta kwestia. Ja jednak uważam, że to pewnie za niska wilgotność, co poprawiam systematycznie od kilku dni. Mimo że problem się znacznie zmniejszył wcześniej. Kupki nie badaliśmy, wet nic nie wspomniał, a ja uznałem to za kolejną zbędną rzecz. F. chyba robali nie ma, ale jednak ogarnę temat w najbliższym czasie i to chyba przed przeprowadzką.
CO do jedzenia, to na kartce jest że pomidory i ogórki są malo pożyteczne, ale wspominał, że można dawać. O sałacie powiedział tylko, że to sama woda i nic więcej. Generalnie tutaj jak się samemu o czymś nie zacznie to nikt nic nie podpowie, to samo jest z lekarzami od ludzi więc to nie nowość. I tak o dziwo nie dal paracetamolu w proszku zamiast wapnia
Będę wdzięczny jeżeli ktoś jest zorientowany czy jest w okolicach West Midlands w UK jakiś polski wet od gadów. Wiem, że swego czasu była jakaś dziewczyna, ale miałem problem z ustaleniem gdzie. Poza W. Midlands nie pojadę, bo za daleko.
CO do diety. Dawaliśmy wapń do jedzenia, ale F. nie zimował, więc żeby nie wybrzydzał to w zimie przestałem mu go dawać. Dziś mu podałem po raz pierwszy w tym roku. Dieta nie jest najlepsza, ale sukcesywnie rozbudowuję. Wyczytałem, że "sałaciaki" chętnie zaczynają od rukoli i cykorii. Cykoria działa. Daję mu też co jest w ogrodzie, plus rzeżucha itd. Narazie niewiele składników, testujemy co je, problem w tym, że miał w misce dziś mlecza, koniczynę i rzeżuchę i sam nie jadł. Jak mu dałem liścia cykorii to schrupał całego i zostawił resztę. Zjadl dopiero jak mu dąłem z ręki. Coś niecoś tu:
http://forum.zolw.info/ogolny/zolw-sie-obraza-po-powrocie-z-ogrodu/msg97774/?topicseen#msg97774Co do wilgotności. To generalnie to tutaj raczej się ją ściąga niż produkuje. Niemniej faktycznie jest ok 50% w domu, a jest to jednak młody żółw. Wet powiedział, że ciężko powiedzieć bo to z nimi różnie, ale ma rok do trzech. Więc i z tego powodu mu zraszam narazie kuwetkę. Ta mata też nie jest taka sucha bo leży na plastiku, więc jak woda nie odparuje to sobie tam jest, a wyleje się czasem z miski czy przesącza się z roślin które wstawiam osobno z wodą też nieraz.
I teraz kolejna rzecz jeszcze kilka fotek co do stanu buźki. Nigdy tak szczerze mówiąć nie zaglądałem pod żółwia, bo wydawało mi się to sadystycznym żartem wywijać żółwikiem, ale musiałem w końcu go pomierzyć i popatrzeć (zresztą się nie myliłem, bo lękliwy nie jest, a pierwszy raz mnie obsikał) i zaniepokoiła mnie buźka. Nie mogłem załapać o co chodzi z tym przerostem dziubka i chyba już wiem. Czy to trzeba skorygować?
Foto9 (brudny z ogrodu ostatnio)
Foto10, 11, 12 (i dziś, choć wygląda lepiej)
Foto13 (niełatwo trzymać tel. i żółwia i strzelić dobre zdjęcie)
Szczerze mówiąc już się pogubiłem w tym co piszę .. i będzie też ciężko przeczytać.
Konstruktywna krytyka zapraszam. Pomoc chętnie. Więcej tematami nie chce forum zaśmiecać dodam tylko o terrarium osobny wątek więc z tym bym się prosił tutaj wstrzymać. Resztę się podepnę jak by co lub tutaj. No i w tych co już są.
Chcę zapewnić Frankowi jak najlepsze warunki, urzekł mnie charakterem i jego obserwowanie sprawia dużo frajdy, więc chciałbym żeby żył z nami jak najdłużej w możliwie najlepszych warunkach.