Mieszkamy daleko od siebie (kilkaset km), jednak wyjście zawsze jest. Postaram się jeszcze ją na trochę zabrać we wrześniu.
Siostry, dwie żółwice, troszkę większe od Boby, choć przyszły na świat w tym samym czasie. Oczywiście także żółwice greckie.
Żałuję, że w swoim mieszkaniu nie mogę jej zagwarantować na ten moment wybiegu, ale jest to kwestia czasu. She - czasem ją dajemy w kartoniku na parapet na który opiera się słoneczko.
Co do siana - jest ono bardzo delikatne, ze wsi od Dziadków. Boba je bardzo lubi wcinać. Do tej pory nigdy nam nie spleśniało. Ale będę mieć to na uwadze.
Obiecuję, że zdjęcia podeślę wieczorem jak tylko wrócę do domu