Ano, ciekawa sprawa. Ja bym pewno usiłowała zahamować "odruchowo". A powiedz mi, czy przy nagłym odzyskaniu przyczepności efekt jest podobny do tego jak koń staje dęba i Ty lecisz do tyłu a motocykl do przodu, czy jest to nagłe zatrzymanie się i kierowca leci do przodu jak wywalony z procy a jego maszyna do tyłu?
Tak swoją drogą nie myślałam, że można sobie nogę połamać przewracająć się przy zjeździe - chyba jako Ci Twoi znajomi fatalnie upadli. Ostatnio się uśmiałam - jak jeden znajomy pod bar podjechał na motorze, zahamował ...i mu się zapomniało, że to nie auto i się po prostu nie puszcza kierownicy i nie wysiada....i leżał za moment pięknie na boku.
A o ślizganiu się po asfalcie to mi kiedyś znajomy opowiedział historię o motocykliście który się wykopyrtnął na jezdni, wpadł pod tira, zaklinował się tam i tak na gapę sporo przejechał, nim się tirowiec zatrzymał na postoju. Wcześniej w ogóle nie zauważył, że mu sie coś do podwozia przyczepiło.
5 km/h to niezły wynik...

Widziałam kiedyś takie zawody....kto najpóźniej dojedzie do mety...beczka śmiechu była, bo co rusz ktoś leżał...

Fajne te Wasze wyprawy...

Nie myślałam, że tyle miejsc można w kilkanaście dni objechać..

Tylko Albania paskudna....i aż strach się tam zatrzymywać.