Dziękuję wszystkim za komplementy i życzenia.
Odkąd go mamy to chodzę jak na narkotykach, wszystko mnie cieszy.
Maluch ma już imię, jak zresztą zdradził MeChanik parę postów wcześniej, to nasz mały Bąk!
Uwierzcie, naprawdę chodzi jak nakręcony. Jestem w ogromnym szoku, że żółw może mieć tyle energii - myślę, że Kubusia przez tydzień wykonywała tyle ruchów, co on przez jeden dzień.
Jest strasznie żarty, nie wybrzydza, je wszystko co dostanie pod nos, łącznie z sepią. Jak się tylko zbudzi, to wcale nie idzie się grzać, a od razu zabiera się za jedzenie. To samo jak ze sklepu przyjechaliśmy - żadna tam aklimatyzacja, od razu wziął się za koniczynkę.
Do weta idziemy w sierpniu, bo nasz toruński specjalista w lipcu na urlopie.
wege, gatunek ten a nie żabutek, bo jednak wydaje mi się że miałabym kłopot z utrzymaniem prawidłowej wilgotności, a dieta lamparcia jakoś mi nie straszna. Opory budziły tylko przewidywane rozmiary tego gatunku, ale na razie przez kilka lat nie będzie potrzebował trzymetrowej zagródki w mieszkaniu, a później na pewno będziemy zmieniać lokal na większy, to i kąt dla Bączka się znajdzie.
Bardzo chętnie adoptowałabym gatunek niezimujący, z racji rozmiarów choćby afrykańskiego mauretanka, jednak w adopcjach same zimujące gadziorki.
I jeszcze jedna różnica gatunkowa, która zrobiła na mnie kolosalne wrażenie (trzeba czasem samemu odkryć Amerykę
) - Bączek spędza w swoim basenie średnio z godzinkę dziennie. Kubusia umoczywszy pazur uciekała w popłochu jakby ją parzyło!