Dzięki
babek już u nas było z sześć, teraz mamy żółtlicę i jakoś się trzyma. Dzięki tym zasadzonym, mocnym roślinom dowiedziałam się też, że Bączek potrafi się obrócić z każdej wywrotki - choćby leżał centralnie w basenie. Krzepiąca świadomość, choć można sobie palce pogryźć do kłykci jak się to obserwuje i chce pomóc.
Ze spraw bieżących; przez ostatnie ponad dwa i pół miesiąca Bączula urósł o centymetr i dobił do 70 gram, znacznie ściemniała mu też skóra na głowie. Od tygodnia dostaje do jedzenia głównie susz, wobec czego stracił trochę werwy i późno wstaje, a teraz właśnie już się kładzie spać tak do rana. Poniżej w miarę aktualne zdjęcie, jeszcze za czasów uczt ze świeżynek:
Uploaded with
ImageShack.usWidzę tam już niestety wielgachne piramidy, które śnią mi się po nocach, więc szukam, szperam o różnych sposobach hodowli i rozważam wprowadzenie chowu "hot&humid", czyli wysokiej wilgotności przy temperaturze niespadającej nigdy poniżej 24 stopnie. Teraz nocami spada do 22, a Bączysław wbrew teorii o spaniu na suchym lubuje się w spaniu w darni.
A z trawą dalej bez sukcesów, ale przynajmniej doczytałam się, że maluszki zaczynają jeść trawę od 2. roku życia, więc jest jakaś nadzieja.