Lamparty nie są agresywne ale obawiałam się o Salomonka czy będzie się najadał przy Gizie... tym bardziej że nie był jakimś wielkim żarłokiem jak na lamparta przystało. Przez te 2 mce wspólnego pobytu z Gizą i Ramzesem który je ładnie mój mały Salomonek wiele się nauczył
Jak tylko zaświeci się lampa grzewcza tj o 07.00 mały wychodzi z kryjówki pierwszy... na chwilę parkuje pod lampą by zaraz biec do jedzonka....je je i je aż budzi się Ramzes...idzie też pod lampę i po dłuższej chwili dołacza do brata. Giza budziła się dopiero ok 11.00 ale teraz ona również się wycwaniła i budzi się jakieś 30 minut po chłopkach.... Giza nie idzie pod lampę ale od razu biegnie do jedzonka
jak tylko to widzę zabieram ja do kąpieli. Zaczynam od małej ilości wody i traktujemy to jako toaletę a później napuszczam dużo wody i jest rehabilitacja. Co jakiś czas kontroluję by woda nie była zimna.
Większość czasu one wszystkie razem... na noc stopniowo jak wyłączają się lampy zaczynaj parkować pod balkonem. Jak wyłącza się ostatnia lampa to ostatni Zolów po ciemku biegnie pod balkon
Tak to wygląda ale początkowo jak zobaczyłam Gizę ... jej rozmiary mnie przeraziły...spanikowałam...bałam sie o Salomona...a tu prosze niespodzianka...ona daje sobie świetnie radę. Jak było ciepło i jezdziłam z nimi do Maluty to pod lecznicą były wypuszczane aby sie odstresowały a wtedy każdy obierał inny kierunek...uciekały gdzie pieprz rośnie...hihii teraz nie uciekną ba sama robię zasterzyki wiec dla Gizy ( cały czas dostaje zastrzyki z wapna 1x w mcu ) nie jest to już tak stresujące jak wizyta u vet..ale i tak u vet sa bardzo dzielne