Forum o żółwiach lądowych - żółw stepowy i grecki, hodowla, terrarium, nasze żółwie
Żółwie lądowe => Nasze żółwie => Żółwie stepowe => Wątek zaczęty przez: Franca w 14.10.2012, 17:37:46 pm
-
Witam wszystkich użytkowników! Czytam to forum już chyba z dwa lata, ale jakoś nigdy się nie udzielałam.. Pora to zmienić, dziwnie się czuję czytając Wasze posty - jak duch, znam Was i Wasze żółwie, ale nikt nie wie, że tu jestem :laugh:
Jestem Marta i przedstawiam Wam moje dziewczyny - Maję (ok. 18 lat) i Kasię (ok. 26 lat)!
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654482_zps0948610c.jpg)
Szczerze mówiąc, siedziałam cicho, bo obawiałam się Waszej reakcji, zwłaszcza na to, że dziewczyny nie zimują.. Panicznie się tego boję. Do tego w tym roku sytuacja zmusiła mnie do wyjazdu do pracy do Holandii na rok. Żółwikami opiekują się rodzice (wiedzą co i jak:) ale do Polski zjeżdżam tylko na Święta Bożego Narodzenia (około 1,5 tygodnia), a rodzice nie chcą zimować ich beze mnie, bo w tym temacie są akurat zieloni. W tamtym roku mimo strachu byłam zdeterminowana, aby po raz pierwszy ululać je do snu. Niestety, los chciał inaczej. Podczas wakacji byłam w Holandii, a po powrocie zastałam Kasiunię z pękniętą skorupą i wkręconymi drutami.. Miesiąc przed moim powrotem Kasia jakoś wydostała się z wybiegu, usadowiła się za jednym z kół samochodu mamy no i stało się :-X Rodzice przez miesiąc to przede mną ukrywali. Katarzynka spędziła tydzień w klinice u dr Piaseckiego we Wrocławiu, rana została zdezynfekowana i zaszyta, przez długi czas dostawała leki i zastrzyki głównie na pobudzenie pracy jelit. Dr Piasecki stwierdził, że ogólny stan Kasi jest dobry, wątroba pracuje prawidłowo, ale przez pęknięcie skorupy ucierpiały nerki i zostały uszkodzone nerwy w kręgosłupie - dzisiaj Kasieńka "jeździ na wózku" .. :'( codziennie masowałam jej tylne nóżki, niestety.. Katarzynka je podkurcza gdy są dotykane, ale są zbyt słabe by mogła podnieść kuperek. Naprawdę wiele przecierpiała, od września do lutego walczyła każdego dnia, nie chciała się poddać. Miała trudności z załatwianiem się, mając przepełniony brzuszek i jelita nie chciała jeść, robiła długie głodówki dopóki się nie załatwiła, ciężko łapała powietrze, straszliwie puchła, skóra zaczęła się łuszczyć. W przeciągu tych sześciu miesięcy zrobiła kupę tylko siedem razy! Ale chciała chodzić, chciała żyć, za nic nie chciała przestać walczyć - dostała koła, a z nadejściem wiosny jej stan coraz bardziej się poprawiał.. Dzisiaj te wydarzenia to smutne wspomnienia - gadzinka śmiga po wybiegu, chętnie je, załatwia się, zakopuje.. Ale wybieg dostosowaliśmy do niej, aby mogła się poruszać swobodniej - na tym niestety cierpi Maja, choć jej zdaje się to nie przeszkadzać.
Oprócz braku snu zimowego, dbam o gadziny najlepiej jak mogę. Wiem co mogą jeść a czego nie, dietę mają urozmaiconą, wybieg przestronny, mają basenik, kryjówki, a w domu terrarium 120x70. Oprócz wypadku Kasi, żółwie nigdy nie chorowały, nie były zarobaczone, ale niestety zaliczyły życie "podłogowca" :-\ zła dieta, spanie w trocinach, chodzenie po podłodze.. co zresztą widać. Na szczęście te czasy już dawno minęły. Bardzo chciałabym mieć je przy sobie i zimować, ale nie są zarejestrowane (po tym co czytałam na forum nawet nie próbowałam ich rejestrować, boję się że mi je odbiorą stwierdzając, że są z przemytu), poza tym mieszkam na wyspach, a tu lasów i łąk brak.. cały teren jest wykorzystany w 200%, co oznacza brak jedzonka. A jeśli już jest, to rośnie tuż przy drogach ???
Oj, i chciałabym od razu wyjaśnić nierówności skorup! Uszkodzony karapaks Majuni jest dla mnie zagadką, nie pamiętam żeby coś jej się stało, natomiast moja siostra uparcie twierdzi, że jak ją kupowała to była uszkodzona. Kasię dostałam w 2005 roku od starszego małżeństwa, spadła im z dość dużej wysokości i od tego czasu tak krzywo rosła. Biedne gadziny.
Wybaczcie za długi post i nawał zdjęć :)
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654414a_zpse04420ea.jpg)
po lewej Maja, po prawej Kasia
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/DSC03044_zps81a35ac6.jpg)
bezwypadkowa Kasiula
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/DSC04977_zps91147094.jpg)
taki widok zastałam po powrocie do domu rok temu :'(
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654430a_zps919c47dd.jpg)
wciąż jest piękna!
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654451a_zps2fd3bb17.jpg)
ciekawska Majunia
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654470q_zps7ec7ce5f.jpg)
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654440_zps8d4c8979.jpg)
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654438_zps21d31a5e.jpg)
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654456a_zps18ccbbcf.jpg)
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654442_zpsab3b82e8.jpg)
grzanie zadka ;D
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654414a_zpse04420ea.jpg)
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654402a_zpsb9522aa1.jpg)
coś mi tu ładnie pachnie, i nie jest to roślinka!
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/DSC08165_zps049c8de6.png)
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/DSC08169_zps75c7a8c2.png)
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/DSC02882_zps7c5560f0.jpg)
Katarzynka, sprzed wypadku
-
Witaj na forum! :)
Dziękujemy za przedstawienie nam historii Twoich żółwi.To wiele wyjaśnia.Los tego po przejściach bardzo mnie wzruszył.Widać, że starasz się dbać o nie jak najlepiej.
Deformacja skorupy może być wynikiem złej diety w przeszłości.
Zauważyłem, że jeden z żółwi wygląda jakby był napompowany.Czy z jego narządami wewnętrznymi wszystko w porządku?
-
To jest właśnie "dwukołowiec". Nie mam aktualnych zdjęć, ostatnie są z początku czerwca, ale mama mówi, że Kasia nie jest już taka napompowana. Dr Piasecki mówi, że taki już będzie jej urok, co jakiś czas będzie puchnąć właśnie przez problemy z nerkami. Skorupa pękła jej na wysokości nerek i pęcherza.. Wciąż zdarza się, że nie załatwia się przez okres np. półtora tygodnia, wtedy ja a teraz gdy mnie nie ma, mój tato jeździ z nią na wizytę i ewentualnie po leki pobudzające. Ja nadal mam nadzieję, że kiedyś wszystkie organy będą całkowicie sprawne, chociaż przy uszkodzonych nerwach kręgosłupa.. ???
-
Biedna gadzinka, faktycznie ciężkie ma życie. Dobrze że wynagradzasz to jej wybiegiem, słoneczkiem i pysznym zdrowym jedzonkiem :)
A ogólnie jak z różnymi codziennymi czynnościami jak kopanie, wspinanie się itp? Podejmuje próby?
-
Biedny gadziorek... :'( Ja chyba jestem zbyt miękka, bo od Twojej opowieści i zdjecia z kólkami, to mi się łzy aż zakręciły w oczach...
Mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie szło ku lepszemu i nic więcej zlego gadzinie się nie przytrafi.
-
Mnie bardzo wzruszyła ta historia.Cóż,nikt nie chciał zrobić jej krzywdy.Na pewno wyrzuty sumienia zostały,ale to i tak nic nie zmieni.Niesamowite jest to,że tak dbacie o dziewczynki.Fotka z kółkami prawie wydusiła ze mnie łzy.Super,że jakos z tego wyszła.A próbowaliście kapac ja w ziołach?Moja Matylda tez trafiła do mnie opuchnieta,a systematyczne ,codzienne kąpiele zdziałały cuda.Dziś opuchlizna to wspomnienie.Mysle jednak,że same kąpiele w jej przypadku nie pomoga do końca,mogą tylko ulżyć.Wyczytałam ,że ma obstawę leków.Jest w dobrych rękach,troskliwi rodzice o nia dbają.Pozdrów ich prosze od nas i zostaw tez cos dla siebie :)
Życzę duuuużo zdrówka!
-
Aż łzy miałam w oczach jak czytałam o Kasi.
Wzruszająca historia.
Ciesze się że mają się dobrze, widać poświęciłaś im całe swoje serce co wynagradzają Ci teraz dobrym samopoczuciem i zdrowiem.
Oby dalej było dobrze. :-*
Zdrówka dla dziewczyn pozdrawiam.
-
Viktorio, Kasia stała się spokojniejsza, nie zakopuje się cała, wygrzebie mały dół i tam schowa głowę. Jeśli chodzi o wspinanie się, podejmuje próby, głównie po to by więcej słonka złapać, ale biedula często odjeżdża, bo nie może się zaprzeć łapkami. Kilka razy tak uparcie próbowała pokonać nierówności, że zostawiła za sobą koła i ciągnęła zadek po ziemi ::) Z tymi kołami są trzy światy, nie doczepiamy ich na stałe, tylko na mocną, grubą taśmę dwustronną, bo wciąż szukamy odpowiednich. Mam w głowie gotowy model, ale wciąż do końca nie wiemy jak to zbudować - chcemy zamontować większe, gumowe koła tak, by były wyżej niż ośka i jednocześnie żeby tylko one się obracały, a nie całość. Wtedy dupci nie miałaby zbyt wysoko, a na takich kołach łatwiej byłoby jej się przedzierać przez kępy traw i roślin. I zostałyby przyklejone na stałe.
Oj wyrzuty zostały u wszystkich, Tosiu. Teraz za każdym razem gdy ktoś wyjeżdża autem najpierw sprawdza, czy gadziny na pewno są na wybiegu. Ba, jesteśmy tak przeczuleni, że po sprawdzeniu i tak oglądamy samochód z każdej strony :laugh: Tak, Kasia miała robione kąpiele co trzy dni, żeby pobudzić pracę jelit - na zmianę w ziółkach i przegotowanej wodzie, ale to prawda, działają cuda! Teraz gadzinka w miarę regularnie się wypróżnia, kąpiele ma co cztery-pięć dni, a leki dostaje tylko kiedy są koniecznością. Tak czy siak, gdy kał zalega, staje się bardzo apatyczna, a po załatwieniu się to całkiem inny żółw - buszuje i wcina ile wlezie! Baaardzo dziękuję :-*
Oliwko Tobie również dziękuję :-* Oby jej stan nigdy się nie pogorszył.
A niech tam, dodam jeszcze zdjęcia :D jedno z moich ulubionych
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/87654483_zps24cb26fc.jpg)
Oraz jak to basenik może posłużyć za podusię. Zdjęcie zrobione kilka dni po wypróżnieniu się Kasi - jakaż błogość i lekkość wypisana na pyszczku hihi
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/DSC06750aa_zpsac0afca8.jpg)
-
Oba zdjęcia przesłodkie :-*
Uwielbiam takie wspólne fotki gdzie mają jakieś fajne pozy.. ;)
-
Aż dostałam gęsiej skórki jak zobaczyłam fotki! :laugh: super!Ja mogłabym godzinami moje fotografować :)
Na temat kupki to mogłabys z Dorcią poklikać,ona ma podobny problem ze swoim żółwiem.Może cos Ci podpowie?
-
Śliczne te Twoje gadzinki...:) I jakie zżyte ze sobą..:)
Szkoda, że Kasia ucierpiała w wypadku, teraz to już jej zimować raczej nie będzie można, chyba, że nerki się zregenerują, ale to może lata potrwać.
A ona jak bez wózka się porusza to ciągnie te łapki za sobą, czy próbuje się nimi odpychać?
-
Też uwielbiam takie zdjęcia! Dziewczyny są już tak do aparatu przyzwyczajone, że nie zwracają uwagi nawet kiedy z nim latam tuż przed pyszczkami :laugh: Są bardzo zżyte, zawsze razem śpią i się wygrzewają. Choć niejednokrotnie przyłapałam Maję na próbach zdominowania większej towarzyszki! A jak sobie czasem miłość okazywały.. ::) hihi. Pierwszy miesiąc po wypadku gadziny miały spędzić osobno, rodzice bali się, że Maja swoim zwyczajem będzie włazić na Kasię. A okazało się, że nie było takiej potrzeby, Maja nie wchodziła na Kasię przez kolejne dwa miesiące - jakby wiedziała, że nie może, bo towarzyszka jest poszkodowana!
Ankan, na początku próbowała się odpychać, nawet na wózku, ale nie potrafiła zgiąć nóżek do pozycji pionowej, tylko je przykurczała, teraz rzadziej próbuje, chyba przyzwyczaiła się do kół.. Trochę się boję, że przez koła może całkowicie przestać ruszać łapkami, bo będzie wiedziała, że i tak pójdzie do przodu :-\
-
A nie jest właśnie błędem zakładanie kół?Może gdyby systematycznie "poćwiczyła",używała tych łapek, to miała by większe szanse na powrót do zdrowia?Co na to lekarz?
-
Mnie też się wydaje, że jak nie będzie łapek używać, to zaczną w nich mięśnie zanikać i lepiej nie będzie.
Może jakieś masaże i ćwiczenie łap w wodzie by pomogły? Szkoda, że stepy nie pływają, bo przy tej czynności mięśnie najlepiej pracują.
-
podziwiam takich ludzi jak Ty...
trzymam kciuki za Kasię żeby udało jej się "wstać"
-
My od samego początku baliśmy się, że przestanie ruszać tylnymi łapkami w ogóle. Codziennie ma robioną rehabilitacje - masaż i delikatne zginanie łapek, ale minął już rok i wyobraźcie sobie, że to zdaje się nie pomagać.. Kilka razy odczepialiśmy jej koła na wybiegu, ale straszliwie się wtedy męczyła - minuta usilnych prób uciągnięcia dupci i tylnych nóżek po ziemi a po tym minuta odpoczynku i głębokiego łapania powietrza, nie mogliśmy na to patrzeć. Boję się, że zostanie inwalidką już do końca swojego życia. Nawet dr Piasecki wątpi w to, żeby zaczęła normalnie chodzić. Kiedy Kasia była już zszyta, to on powiedział rodzicom, żeby jej zamontować wózek by mogła się poruszać i wiecie co, on sam do końca nie rozumie dlaczego nie ma siły by się podnieść. Z początku wszyscy myśleliśmy, że nie próbuje wstać bo zwyczajnie wszystko ją boli, ale kiedy już przestała gwałtownie reagować na każdy, najdelikatniejszy dotyk tylnej części ciała, nie podniosła się.. Tylnymi nóżkami rusza bardzo powoli, do tego nie robi tego płynnie tylko tak skokowo. Próbowałam "pływania", chyba dwa razy. Trzymałam ją tak, aby miała pyszczek nad wodą, ale ona ani myślała współpracować ??? Nie mam już pomysłów, jak gadzince pomóc :(
-
Z pływaniem to można jeszcze tak - nalać wody do wanny, włożyć cegłę, na nią żółwia położyć- tak żeby łapy mu do wody zwisały i próbować go smyrać żeby łapy wciągał. Najlepiej to byłoby jakby pływała wrzucona do wanny - wtedy naprawdę się ładnie mięśnie tylnych łap regenerują. Tyle że stepy chyba z tego co pamiętam na dno idą...:(
Poszukam jeszcze w wolnej chwili - może są jakieś zioła, które warto by dodawać do kąpieli.
-
Żółwiki są przeurocze a Ciebie podziwiam za taką opiekę :) Jesteś silną osóbką bo podniosłaś się po wypadku i walczysz o każdy dzień życia swojej gadzinki.
-
Wzruszająca historia.. Można powiedzieć, że Kasiula miała szczęście w nieszczęściu, po tym strasznym wypadku zaznała fachowej kuracji.
Cieszę się, że zdecydowałaś się wyjść z cienia i zaprezentować obie gadzinki - mają takie kochane mordki.
-
Jak tu nie walczyć o ich zdrowie, kiedy tak bardzo się je kocha! Jestem pewna, że Wy postępowalibyście tak samo ;)
Ankan, pomysł z cegłą jest świetny, że też na to nie wpadłam! Jeśli chodzi o zioła to wzorowałam się na tej liście http://forum.zolw.info/choroby/ziola-wspomagajace-prace-nerek-i-watroby/ baaaardzo fajny spis!
Nie mam aktualnych zdjęć gadzin, dlatego dodaję jedno z serii: "no daaaaj buzi!" :laugh:
(http://i59.photobucket.com/albums/g298/esxtwo/buziak_zps4a457a1e.jpg)
-
Piękne te Twoje dziewczyny.Ja ze swojej strony chciałabym Cie zachęcić jednak do takiego masażu,treningu.A nóż-widelec się uda i zacznie chodzić.To byłoby niesamowite!
-
A jakby nie było , umiesz robić przecudne zdjęcia. Zaskoczyło mnie to ćwiczenie mięśni w wodzie. U Greków rwących się do wody mogłoby się ładnie sprawdzić! Tak tylko nieśmiało się wcisnę z osobistym pytaniem. A Loni takie kąpiele by nie pomogły? :) Oczywiście na wiosnę ale pomysłów nigdy dość!
-
Oj Ania.Znasz powiedzenie "co nie zabije,to wzmocni " ;)
-
Znam, dlatego się wciskam z pytaniem ;)
-
Ja również jestem za masażem tych chorych nóżek.
Obawiam się, że przez te kółeczka nogi same się nie wzmocnią, a na dodatek zanikną w nich mięśnie....Może warto wiosną zlikwidować te kółeczka na jakiś czas i dać żółwiowi podłoże typu - trawa, aby nie było zbyt dużego tarcia i zadrapań o coś twardego.... :-\
-
Ja się nie chcę mądrować bo i wiedzę mam niewielką ale.. ;) jak przyjechała do mnie Lonia to była tragedia. Ja się bałam ją ruszyć bo myślałam ,że tarczki nie wytrzymają. Poszła na wybieg dostosowany na jej potrzeby. Angielski trawniczek , żadnych pagórków. Aż w końcu coś mi strzeliło do głowy i puściłam ją wolno. Niech łazi po kamieniach , wzgórkach i dołkach. I gadzina mnie zaskoczyła jak z własnej woli wspięła się na "górzysty" pagórek. Gady nie poddają się tak bez walki ;) A teraz Lonia żądzi ;) Mam nadzieję,że u Was będzie tak samo :)
-
To też dobry pomysł an_na!
Może najpierw lepiej zacząć od wybiegu z darnią, a potem z kamieniami i pagórkami, aby żółw miał o co opierać nóżki i w ten sposób wyrabiać sobie mięśnie.Oczywiście to wszystko będzie dodatkiem do kąpieli.
-
Lonia faktycznie "chodziła" tragicznie - o ile jej poruszanie się można było nazwać chodzeniem. W ziemi zakopywała się zaraz i wymachiwała bezradnie łapkami w miejscu. A po sezonie na wybiegu - kuperek w górę i do przodu... ;D
Myślę, że wszystko zależy od rodzaju problemu z łapkami. Jeśli to objawy związane z MBD (jak u Loni) to po poprawie diety i warunków następuje samoczynna poprawa. Wzmacniają się kości i stawy, organizm zaczyna pracować prawidłowo. Do dalszego leczenia wystarczy jej wtedy urozmaicony wybieg na którym sama sobie ćwiczy kuloski cały dzień.
Jeśli natomiast są jakieś uszkodzenia nerwów i postępujący za nimi zanik mięśni nóg z powodu ich nieużywania - to sam wybieg nie pomoże, jak żółw nie próbuje się unosić ani nawet odpychać łapami tylko je wlecze za sobą. Tu najpierw trzeba poćwiczyć - żeby mięśnie się wzmocniły i odbudowały - żeby w ogóle spróbował opierać się jakkolwiek na tych łapach. Trochę jak z człowiekiem po wypadku co miał nogi w gipsie.
PS. Fotka super..:)
-
Czyli kąpiele z masażem mogą pomóc? Więc ,że te chore nóżki ćwiczą w wodzie a zdrowe są oparte? Już nie o moją Lonię pytam ale tak na przyszłość.
-
Mogą pomóc. Jak żółw nie pływa to najlepiej podeprzeć mu plastron a łapami niech macha w wodzie. Jak macha tylko zdrowymi, to dobrze by mu je też "zablokować" i oprzeć np. o tą cegłę, żeby machał tylko chorymi. Jak pływa to najlepiej całego wrzucić do wody - wtedy wymachuje wszystkimi czterema, bo nie ma wyjścia...:)
Takie ćwiczenie np. pomogło u Seven z dużą lamparcicą z odwapnieniem, właśnie powłóczącą tylnymi łapami.
-
Kasia ma robione masaże codziennie, przez moją mamę, teraz dojdzie pływanie na cegle, wcześniej były tylko kąpiele. Uwierzcie mi, chętnie bym jej pozwalała podreptać bez kół, ale gdy widzę jak się wlecze z maksymalnie wyciągniętą do przodu głową to mi się chce płakać ??? Przeczołga się kawałeczek z przerwami na dychnięcie, zatrzymuje się i bezsilnie rozgląda. Chyba źle wytłumaczyłam jej próby odpychania się tylnymi nóżkami - ona próbowała je zginać, przyciągać do siebie, delikatnie opierała je na ziemi (nie całą "stopą" tylko boczkiem), ale nigdy nie próbowała odpychać się dosłownie.. Wszystkie te ruchy były i wciąż są powolne i "skokowowe", nie są płynne. Jak wrócę do domu nagram filmik i sami zobaczycie jak to wygląda i jak sobie gadzinka radzi - i na kołach i bez. Rehabilitacja trwa - nie tracimy nadziei!
-
Zawsze od Ciebie można się czegoś nauczyć!
Dodano 18.10.2012, 23:37:39 pm
To co robicie dla niej jest niesamowite. Większość ludzi by gada uśpiła . Nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji. Tak się zastanawiam.
-
Tak sobie myślę, czy u Kasi te skokowe podkurczanie łapek nie jest związane z jakimś uszkodzeniem nerwów, powodującym, że ona do końca nad tymi łapami nie panuje.
Trzeba próbować ... a nóż jakoś się uda choć na tyle poprawić stan łap, żeby żółwiczka mogła się sama poruszać. Jeśli nie - lepszy wózek niż by miała w miejscu stać i się męczyć. I tak bardzo wiele dla niej robicie...:)
-
Ojej, ja załamałam się jakoś po dwóch miesiącach walki. Nigdy nie myślałam, że zobaczę tak ogromny ból wyrażany całym ciałem żółwia. Zapytałam wtedy weta, czy nie lepiej byłoby ją uśpić skoro bardzo cierpi, ale on odparł, że gdyby nie chciała przeżyć, sama dałaby sobie spokój w dniu wypadku.. Podniósł mnie wtedy na duchu! Jestem mu wdzięczna, bo on też się nie poddał, kombinował jak mógł, by Kasieńce ulżyć :D
Musimy jej pomagać, kochamy ją! Przed wypadkiem moja rodzina żartowała, że jak coś się stanie któremuś żółwiowi to "kupie sobie nowego" a teraz takie gadanie się skończyło, wszyscy stoją murem mówiąc, że drugiej Kasi nie będzie, trzeba ją ratować ;D
Skorupa pękła prawie w 3/4 szerokości, nerwy muszą być w jakimś stopniu uszkodzone ???