I już po wizycie u dr Piaseckiego. Dziób podcięty bardzo fachowo,stan zdrowia oceniony jako dobry,nie było zastrzeżeń. Niestety Tuptek nie chciał zrobić kupki i nie udało mi się przebadać kału,ale zawsze mogę dowieść. Powiedziano mi,że nie ma potrzeby pobierania krwi,można jedynie przebadać na salmonelle. Dowiedziałam się,ze żółwie w 60% są nosicielami tej choroby!!! nie powiem aby mnie to nie przeraziło,a w szczególności mojego chłopaka:(
Niestety do dr Piaseckiego była ogromna kolejka,czekałam ponad godzinę i przyjął już mnie po godzinach pracy,stąd badanie było bardzo szybkie. Nie wiem jak się bada aby wykryć tą salmonelle, z kału można??
Tak czy owak byłam pod ogromnym wrażeniem jak doktor poradził sobie z podcięciem dzioba u Tuptka,który oczywiście tak się schował,że pazurka nie było widać. Miałam porównanie jak byłam u innego weterynarza 1,5 m-ca temu. Tamten chciał go ukłuć igłą w tylną łapkę aby żółw wystawił głowę do podcięcia dzioba,a dr Piasecki spiłował mu dziób jak żółw był schowany! wziął to urządzenie co przypominało pilarkę dentystyczną i włożył ją do "środka " żółwia.Tuptus oczywiście był w tak ogromnym szoku po całej wizycie,że do dzisiaj nie może dojść do siebie:) po raz pierwszy tak mu ktoś łapy wyciągał ze środka. Dziób wygląda lepiej,ale jednak daleko mu do dzióbka normalnego żółwika,potem wkleję zdjęcie.
Za ogólne oglądniecie żółwia i spiłowanie dzioba zapłaciłam 40,00zł.