Dziękuję Beatko
Właśnie dlatego,ze stoczyłam tyle boi z samą z sobą (a jeszcze więcej z moim partnerem:) nie czuję się na siłach zimować go jeszcze w tym roku.
Po pierwsze na każdym kroku jeszcze wiele rzeczy mnie zaskakuje. Przez 17 lat nie obserwowałam żółwia i nie poświęcałam mu tak dużo czasu jak przez ostatni m-c. Póki tkwiłam w nieświadomości,to nie martwiłam się,a teraz tyle rzeczy mnie niepokoi..łuszcząca się skóra na głowie, mały apetyt, wilgotność, zapewnienie ciepła..podlewanie darni,która mi zgniła w terrarium, czy czym zastąpić sianko na które mój chłopak okazął się mocno uczulony.
Jeśli mam być szczera, wolałabym małymi kroczkami. W tym tygodniu po raz pierwszy zdecydowałam się żółwia zostawić na non na wybiegu..i nie wiem jak on na to zareagował. Wróciłam późno z pracy,to już niemrawy był i szedł znowu spać...
Wole go przebadać pod kątem robaków,czekam aż kupkę zrobi,ale od tygodnia nie załatwił się:( mało coś je..za dużo mu zaserwowałam chyba nowości.
No i ostatnia rzecz odnośnie zimowania-nie miałabym go gdzie trzymać. Mieszkam w nowym budownictwie,tylko balkon mam,a mój chłopak nigdy nie zgodzi się na zimowanie żółwia w naszej nowej lodówce:(szczególnie jak dowiedział się że żółwie są nosicielami salmonelli to woli trzymać się z daleka od żółwia.
O zaletach zimowania wiem-bo przeczytałam cały dział poświęcony temu na tym forum. Ale wychodzę z założenia,że jeśli tyle lat wytrzymał (na ogół całą zimę spał pod kaloryferem)to tą jeszcze przetrzyma w terrarium.
Biorę pod uwagę zakup mini lodówki w przyszłym roku,np. takiej
http://www.allegro.pl/item421145402_super_lodowka_mini_chlodziarka_wyprzedaz_fv.html