Czytam całą historię i nie mogę uwierzyć, że ktoś do takiego stanu doprowadził żółwia - to musiały być lata zaniedbań! Ale ważne, że już wychodzi na prostą
Mega uznanie za całą akcję! Podjęłaś się nie lada wyzwaniu, za co ogromny szacun
Ja moją Tortillę - znajdę- mam od około 2 tygodni, też byłam u dr Maluty (super gadzi weterynarz!), ale niestety okazało się, że żółwica ma robaki, w fatalnym stanie ma wątrobę, wyniki krwi wyszły nieciekawe i do tego zaniedbany problem ze stawami w tylnych łapkach - źle je stawia do dziś, a jeden pazur ma starty do krwi. Szkoda, że nie wiem, kto był jej poprzednim właścicielem, żeby podpytać o jej były tryb życia - czym była karmiona i jak mieszkała, bo miewa dziwne jak na żółwia przyzwyczajenia. Ale nie poddajemy się i walczymy
A Twoje panny jak to panny - musiały trochę sobie zazdrośnice pogadać i będzie gicior
Powodzenia i dalszych sukcesów z Durgą i Teo