Przed zimowaniem nie skubał nic, po prostu pewnego dnia odmówił jedzenia i zaczął przesypiać większość dnia. Do suszek też nie dał się przekonać. Oczywiście mam zapasy w zamrażarce mleczy, babek, liści winogronu, rukoli, roszponki i troszkę chwastów z podwórka + suszki. Więc spokojnie maluszek ma co jeść. Zawsze też jest dostęp do świeżych bazylii i mięty a giełda kwiatowa z roślinkami jest pod nosem. Teraz już nie będę go budzić ale jutro po pracy zabieram się za ganianie z jedzeniem.