oj, bez przesady. Jesli transport do lekarza jest konieczny, to pod warunkiem, ze bedzie dobrze zorganizowany, zolwiowi nic nie bedzie.
Pamietam, ze moja pierwsza wizyta z Pazurkiem u weterynarza odbyla sie podczas kilkunastostopniowego mrozu.
Nie mialam zadnego pojemnika termoizolacyjnego, ale od czego ma sie glowe i rece
Wzielam taka podluzna turystyczna torbe, do dwoch czy trzech (juz nie pamietam) butelek plastykowych nalalam bardzo, bardzo goracej wody i wlozylam je poziomo do tejze torby. Na to recznik. Potem pudelko po butach, lub jakikolwiek inny karton (tektura dobrze trzyma cieplo i nie przenika przez nia mrozny wiatr) wyscielilam recznikiem, umoscilam sianem i heja, zolw do srodka. Mysle, ze moznaby tez to pudelko po butach obic od srodka styropianem, no ale ja takowego nie mialam wtedy pod reka. I to pudelko po butach polozylam na recznik przykrywajacy butelki. Gdy wyjelam Pazurka u weterynarza, byl tak cieplutki, jak wyjety z terra spod lampy
Cala droge przespal spokojnie i nie przeziebil sie. Wiec nie ma co panikowac, tylko dobrze sie zorganizowac