Cześć. Moje gadzinki nie chcą ruszyć za nic suszonych roślin, a świeżą babkę i mniszka jedzą tak, że ,,aż im się uszy trzęsą". Mieszanie suszonek ze świeżymi roślinami też nie odnosi skutku - suszonki są każdorazowo pozostawiane nietknięte. Stąd od pewnego czasu zmagam się z taką zagwozdką, czy zerwanie zapasów mniszka i babki, a następnie zamrożenie ich i odmrażanie jesienią i zimą w celu podania mojemu grekowi i mojej stepce ma sens? Czy nawet przy dobrym mrożeniu, nie istnieje duże prawdopodobieństwo, że w opakowaniu z roślinami wyrośnie jeszcze coś niechcianego - np. grzyb? Będę wdzięczny za każdą opinię i podzielenie się ewentualnym doświadczeniem w tej kwestii.