a właśnie, że się przejmuj komentarzami! Popatrz na to z naszej strony. 3 tygodnie nie dzieje sie NIC. Powiedziałaś, ze żółw jest chory, liczyłaś na pomoc. My na głowie stajemy ( szczególnie Lulka) żeby pomóc a Ty.. nic. Jak nie było ŻADNEJ reakcji, prośby, deklaracji tak nie. Nie zadzwoniłaś do weta, nie napisałaś: "słuchajcie nie mam kasy, mama nie chce leczyć żółwia. Pomóżcie! ". Przez 3 tygodnie nic a dawno byśmy coś zorganizowali..
Przepraszam, że Cie niesłusznie oceniłam, bo teraz udowodniłaś, ze jak najbardziej los skorupki Cie interesuje ale tez spróbuj postawić się z drugiej strony.. Nawet jak szukałaś, trzeba było napisać, ze będziesz rzadziej bo coś tam. Wszyscy się martwimy losem Twojej Skorupki.
Myślę, że Twoja decyzja jest najlepsza jaką mogłaś podjąć- jednocześnie najtrudniejszą. Jeżeli żółwika przyjmie osoba z forum to na pewno będziesz wiedzieć co sie u niego dzieje. A kiedyś, jak już będziesz samodzielna, może Ty dasz dom Żółwikowi który potrzebuje pomocy tak jak teraz Twój.
Pomimo mojej nerwowości i dosadności jestem całym sercem z Tobą i jest mi strasznie przykro, że twoja mama nie widzi powagi sytuacji. Jej jedna decyzja mogłaby tak wiele zmienić. Spróbuj jeszcze- pokaż posty z forum, pokaż zdjęcia chorych żółwi i zdrowych, żeby miała porównanie. Powiedz, że kochasz go ale jest chory i tylko jej decyzja o pojechaniu do weterynarza może pomóc w tym by został u Ciebie i przeżył. Zadzwoń jednak do twego weta. Porozmawiaj z nim Ty a potem daj telefon mamie. Co do kasy. Może uda się nam coś pomóc. Niech Ci mama pożyczy np. a Ty oddawaj w ratach, załap sie do jakiejś pracy w wakacje albo za dodatkowe obowiązki spłać. My tez cos pomożemy na pewno. Moze jak twoja mama zobaczy jak Ci zależy to zmieni zdanie.. Ale i tak napisz do pomocnika adopcyjnego, tak na wszelki...