przepraszam jeżeli moja wypowiedź była mhmm.. szorstka, na wiosnę zdechły moje dwa maluchy i wiem jak to głupio patrzeć na puste terrarium w którym jeszcze kilka dni temu było życie...
ale! praktycznie zawsze kiedy pojawia się człowiek podekscytowany nowym żółwiem słyszy głosy, że żółw przynajmniej przez pierwszy miesiąc powinien być izolowany od reszty.
niestety mija kilka dni a nasz entuzjasta z tryumfem oświadcza, że połączył żółwie i jest ok!
...i pojawiają się kolejne osoby, które robią tak samo.. i tak propaguje się jeden z podstawowych (i niestety najczęstszych) błędów w hodowli.
Może ten drastyczny przypadek zadziała na wyobraźnię innych i uchroni ich zwierzęta od śmierci - w okropnym bólu i męczarniach bo herpes oznacza właśnie taką śmierć (dlatego żółwie z podejrzeniem są usypiane).
Swoją drogą żółwie mauretańskie są jednymi z najczęstszych nosicieli herpesa i RNS-a, mogą przez kilka lat zarażać inne ponieważ nie zimują, tym samym unikają okresu, który z herpesem oznaczałby dla nich śmierć.
Są mapy z terenami na których szaleje herpes... jest to przede wszystkim obszar występowania testudo graeca - a jak wiadomo mało jest w Polsce mauretów zakupionych w zoologu z citesem itd. większość przyjechała radośnie jako bagaż podręczny.
Z kolei żółwie stepowe są chyba jednymi z najszybciej padających na herpesa. Mogą przeżyć praktycznie do momentu zimowania, nawet jeżeli nie zapadną w sen to i tak spowolniony organizm podda się chorobie.
Trzeba również pamiętać, że łączenie gatunków zawsze niesie za sobą ryzyko ponieważ wirusy czy bakterie nieszkodliwe dla jednego gatunku mogą okazać się przyczyną choroby czy śmierci tego drugiego.
Założenie, żeby trzymać samice mauretańską ze stepówką było niestety od początku bardzo złym pomysłem. Te dwa gatunki wymagają zupełnie innych warunków, są to również dwa zupełnie inne temperamenty.. razem po prostu czułyby się źle.
Mogę dodać, że sama przez wiele miesięcy przygarniałam takie biedne gadziny, nie łączyłam ich z moimi ale nagle dotarło do mnie, że ryzyko zawsze jest a ja mam 10 swoich zadbanych i zdrowych żółwi - w tym kilka par, które mogą dać życie nowym żółwikom. Stwierdziłam, że nie warto i dziś nie biorę żółwi z niepewnego źródła.
We wtorek kupiłam samicę lamparcią od hodowcy, któremu ufam itd. ale pomimo zapewnień o nienagannym zdrowiu żółwica ma min. miesiąc kwarantanny i chociaż serducho mi krwawi, że musi siedzieć w ciasnym terrarium to wiem, że dzięki temu moje inne żółwie mogą spokojnie śmigać i cieszyć się życiem
no sentymentalne się zrobiło więc już zakończę...