Nilka skarbie , przede wszystkim chwyciłabym telefon i weterynarza. Nie wiem jakie są u Was obyczaje , ja taką komórkę mam i zgodę na dzwonienie w razie potrzeby. I inaczej sobie nie wyobrażam. Jakąś odpowiedzialność także muszą brać. Dzwoniłabym nawet w niedzielę w takiej sprawie.
Żółwik jest z Tobą krótko i od razu takie numery,nawet dobrze nie zdążył się oswoić ani z miejscem,ani z Tobą.
Faktycznie jak Beata pisze ja podawałam lekarstwo na odrobaczanie strzykawką.Jak Ankan pisze dobrze jak się troszkę rozgrzeje - nabiera apetytu.Podsuwałam liść cykorii - bo lubi,pyszczek otwierał , a tu psik strzykawka.Ekstra wychodziło.Zawsze się oszukał,ale był obrażony.
Jeśli Ona jest tak zestresowana,że w ogóle głowy nie wyciąga,to źle.Spróbuj podsunąć Jej coś co by mogła chcieć zjeść ( mniszek jest gwarantem,ale ich teraz nie ma ),spytaj starych właścicieli ( jak możesz ), co lubiła bardzo.
A jak to zawiedzie- to niech weterynarz coś mądrego zaproponuje.Wymagaj.