Odpowiadając Viktorii, nie myślę by potrzymanie Żółwiona przez około godzinę na termoforze jakoś bardzo mu zaszkodziło. Nie jestem specem od żółwi, ale na mój rozum prędzej taki żółw w naturze trafi na kamień w pełnym słońcu nagrzany do 40 stopni (lub więcej), niż wodę mającą 35 zawierającą Sodiazot. Więc co jest bardziej nienaturalne?
Oczywiście przy najbliższej okazji nie omieszkam zapytać o to weterynarza.
Bemilko, zastanawiam się nad takowym kamieniem, czy wręcz jakimś podgrzewaniem "podłogowym" w jednym miejscu terrarium. Na razie jednak chcę zobaczyć czy to w ogóle będzie działać. Jak czytałaś moje wcześniejsze posty, weterynarze raczej sugerowali i sugerują nadal żegnanie się z nim. A jak może to zadziała. Kurcze, przecież to tak niewiele wysiłku, a mógłby jeszcze z nami pobyć. Nie muszę go tak grzać codziennie. Może co dwa, trzy dni.
Niemniej w domu niemal święto z powodu osiusiania się Gadzinki

Właśnie skończył jeść spory kawałek cukinii, poszedł do swojego schronienia i rozrabia
Zdjęcia będą się robić, a przy najbliższej okazji dam znać co powiedział weterynarz i jak czuje się Zółwionek.
Pozdrawiam serdecznie i dobrej nocy życzę