Hmmm... a co ten wet mogl by zrobic za badania , skoro krwi ani kalu nie da sie z niej pobrac, dostala juz zastrzyki z miesiac temu , i to tylko dlatego ze o nie poprosilam,i juz poraz nie wiem ktory raz mowie ze weta tu u nas nie ma ,w calej Irlandii jest tylko jeden gora dwoch wetow od gadow i nie ma sie jak do nich dostac jedynie mosze czekac kiedy bedzie na wizycie u mojego znajomego w zoo ale to i tak dwie godziny z tad.Moj wet ma moze 27 lat i nie mowie najgorszy nie jest ale trzeba zawsze isc z informacja co i jak bo sam to poprostu nie wie o co chodzi dopiero jak mu sie nazuci pomysl to poszuka jak co leczyc , ale w tym przypadku nie mam pojecia co by mozna jej dac.
Gadalam z moim kolega z zoo i stwierdzil ze jesli ma przezyc to mosi sama z tego wyjsc bo inaczej to co za sens trzymac ja na zastrzykach jeszcze przez nastempny miesiac czy dwa jesli i tak pod koniec padnie, podwyzszyc wilgotnosc , temp. w nocy, kapac ja i prubowac zmuszac do jedzenia, no wiec tak dzis caly dzien robie drecze malucha podnoszac jego skorupke z tylu do gory co mu sie nie podoba i zaczyna maszerowac , w momencie kiedy otwiera oczka zostawiam go i podsuwam jedzonko pod nos , jak narazie zjadla 29 kesow, (liczylam) od godziny 11 do godz 12:30 , wykapalam ja i spryskalam tero , i jak narazie dam jej spokuj bo napewno jest niezle wku@ona , zreszta ja tez.