Jest duża szansa że był to niedorozwój lub wada genetyczna albo był na tyle słaby że nie umiał sobie poradzić z akliamatyzacją. Nic już nie poradzimy niestety
Bywa i tak, że maluszkom po pewnym czasie kończą się pozostałości z woreczka żółtkowego i następuje kryzys, a kiedyś czytałam nawet o badaniach (aczkolwiek u żółwi morskich bodajże) na temat jego składu u nowo wyklutych żółwi, który różnił się pomiędzy osobnikami rozmnożonymi sztucznie a naturalnie w zależności od wcześniejszej diety samicy. Możemy tylko domniemywać że jednak jest wiele czynników, które mają wpływ na rozwój i przeżywalność maluchów.
Nie poddawaj się co do sulkatki. Ona może nie jeść dlatego, że nie widzi. Skoro sonda odpada ze względu na za mały pyszczek, to zostaje tylko kroplówka... Ale jeśli męczy ją infekcja czy awitaminoza to zastrzyki mogą dać efekt.
A czy próbuje pić jak jest w wodzie?