przeczytałem taką metodę w artykule na internecie, bo już się chwytam czego można- z tym problemem kataru u Dydka ciągle piszę, stosowałem i stosuję nadal już chyba wszystko-inhalacje, krople nasivin, kąpiele w rumianku, chodziłem do weterynarzy,a oni rozkładali ręce, stosowałem ich preparaty, odrobaczyłem żółwia, ale teraz od miesiąca katar w ogóle nie schodzi, pomimo codziennej kuracji z inhalacją, krople stosuję przez 3-4 dni i robię tydzień- 1,5 przerwy, bo nawet niemowlakom nie można ich podawać dłużej niż 7 dni. Posiadałem już inne gady, i zawsze wszystko było ok, ale przy tym żółwiu to już ręce opadają- jedyny błąd był taki, że na wybiegu zewnętrznym był tylko w lipcu i sierpniu, ale jak go kupiłem w lutym, to mu ten katar się rzucił, do czerwca miał go z przerwami, a od września już stale, przy innych gadach hodowla szła gładko, a na tego malucha już wydałem fortunę, co przy życiu studenta nie jest łatwe, bo pieniądze, które dostaję z domu na moje wyżywienie zostawiam u weterynarzy i jeszcze wydaję w aptekach, sobie od ust odejmuję, żeby jemu pomagać, a to wszystko o kant d*py rozbić...