Dziś około 16.00 kąpałem żółwia w letniej wodzie (jak zwykle zresztą od 8 lat). Nie zauważyłem żadnych zmian gdy wyjmowałem go z legowiska, gdzie sobie spał. Ruszał się ospale, nie mógł iść, oczka miał podpuchnięte. Potem, po kąpieli, zobaczyłem takie czerwone wybroczynki, które zaczęły się powiększać. Wg mnie to posocznica. Pojechałem do weta o 19.15, plamki sie od kąpieli do wizyty nie powiększyły. Podczas kąpieli żółwik się sporo napił, ale nic nie zjadł. Początkowo myślałem że to jakiś krwotok wewnętrzny. Lekarka powiedziała że może być to posocznica, podała antybiotyk w łapki - amikacynę dużą dawkę. Powiedziała, że powinno sie polepszyć do 48h, a jeżeli nie to mamy przyjechać po kolejne coś.
Powiem szczerze, że niezbyt wiedziałem jak opiekować się żółwiem, żył sobie samopas, żywił sie mleczem, podczas zimy nie jadł prawie nic. Wiem, że ta posocznica to moja wina, ale jeżeli żółwik sie wykaraska to zadbam o niego 100 razy lepiej.
A na zdj to te plamki mi sie wydaje jakoś uwidocznione są bardziej, bo na oko to wydają sie mniejsze.
Zdj poniżej.
Jakie są szanse na wyleczenie?
