Erysia nadal nic nie je. Tyle, że zaczęła się wypróżniać ( nie wiem czym, jak nic nie je). Wreszcie przyszły nowe lampy UVB, wiec przynajmniej tu jestem pewna, że jest wszystko ok. Boże , patrzę na nią i czuję się jak kat, który wydał na nia wyrok śmierci..... Ale nie będę mogła patrzeć, jak zacznie się tu rozpadać. Jutro zastrzyk z antybiotyku i jeszcze resztki nadziei, że może lekarz sie pomylił, że zacznie jeść i będzie ok... Źle mi z tym bardzo . Ale jeszcze jest nadzieja, do poniedziałku...