Wiecie co ja myślę....że lepiej byłoby robić mu najpierw badania ( krew, rtg i mocz - o ile zwierzętom bada się mocz, bo jeśli on ma coś z nerkami, to to by chyba najprędzej w moczu wyszło - wiem z doświadczenia) i potem wyniki skonsultować z jakimś "gadzim" wetem, chociażby drogą internetową.
Szkoda by było ,żeby ten żółw padł, bo jest ładny....duży...i szkoda, żeby teraz zamiast cieszyć się odzyskanym życiem miał przejść na tamten świat.
Sama wiem ,że niektórzy weterynarze biorą kasę za nic - miałam dwa takie przypadki - z psem i królikiem.
Pies był leczony na alergię, a okazało się ,że to wada wrodzona, a nie alergia!
Królik miał biegunkę...ze trzy tygodnie chodziłam na zastrzyki ( antybiotyki - przez tyle czasu dla maleńkiego króliczka, to mu wyniszczyło organizm i potem miał powikłania po antybiotykoterapii). Pewnego razu mama nie dała pieniędzy i siłą rzeczy nie poszłam na zastrzyk i wiecie co? Biegunka sama zniknęła, więc zastrzyki tylko szkodziły.
Może pies i królik mają mało wspólnego z gadem, ale ta histaria pokazuje, że weterynarze czasem nie znają się nawet na takich zwierzakach - to jakim cudem mieliby się znać na gadach?
Ale badanie to każdy potrafi. A z wynikami bym się zwróciła do dobrego weta.
Może gdyby przedstawić dramatyczną sytuację w jakiej znalazł się żółw, to jakiś wet zgodziłby się pomóc przez internet. Np. ta pani Maluta już coś mówiła, ale gdyby przesłać jej wyniki badań może powiedziałaby coś więcej - miałaby jakąś podstawę do oceny sytuacji.