Nie przerzucaj się na wióry, to fatalny pomysł, nie dość że mogą pylić to jeszcze żółw może się ich najeść i zatkać …
Co do kwarantanny, to miałam i wypróbowałam dwa pomysły.
Pierwszy to wyścielenie terrarium (fakt, to był okres moich „błędów i wypaczeń” więc terrarium miało rozmiar 80x40) papierem do drukarki laserowej (układałam go jak dachówki – żeby nie podjadał właśnie, bo co się kartka podwinęła to biały kolor zachęcał do jedzenia i Zygmuś go sobie skubał).
Drugi pomysł, bardziej mi się sprawdził, jakiś czas później, kiedy ponaprawiałam swoje błędy i miałam już terrarium o normalnym wymiarze to przy kolejnej kwarantannie trzymałam Zygmunta na grubym papierze wyciętym z ogromniastego pudła DOKŁADNIE na rozmiar dna terrarium - no i to mi zdało egzamin bardzo dobrze, papier nie podwijał się, nie prowokował do podjadania. I w miarę potrzeby papier wymieniałam na czysty.
Do dezynfekcji terrarium, praktycznie przy każdej wymianie podłoża (dlatego tak bardzo lubię szklane terraria) też używam różowego proszku, ten mój nosi nazwę VIRKON.
A co do źródła zakażeń to w sezonach kiedy żółwie trzymałam na balkonie – badania nigdy nie ujawniały obecności robali, suszem też nigdy mi się nie zaraziły (z tym, że nie mam zdrowia suszyć osobiście, używam kupnego). Za to w tym sezonie, kiedy dałam je na wybieg i praktycznie nie dokarmiałam niczym – badanie kału wykazało nie tylko nicienie ale i tasiemce i to u obojga żółwi.