Dziękuję Wam.

Muszę przyznać, że też uwielbiam te miny Emilki.
Chciałabym Wam dzisiaj pokazać, jaką niespodziankę zastałam wczoraj w domu, gdy wróciłam z pracy. Było już za ciemno na zdjęcia, więc pstryknęłam je dzisiaj.

Najpierw nowy basen z fontanną u greków. Żałuję, że musi być wypchany kamieniami, bo w upalny dzień sam bym tam wlazła.

Ale w założeniu ma służyć żółwiom, więc trudno, obejdę się smakiem.

Na drugim zdjęciu fontanna u stepków, mniejsza, trochę podobna do tej u Emilki. Trzeba będzie nieco ją poszerzyć, żeby żółwiom udało się wejść do wody, bo na razie to niemożliwe.
A na trzecim widać Antolkę, jak leży i drzemie na słoneczku, a obok ciurka sobie fontanna. Mmmm..., też bym chciała mieć taki urlop!

I jeszcze jedno: pomóżcie mi ocenić, bo może sobie coś wmawiam, ale wydaje mi się, że odkąd Anzelm jest na słońcu przez cały dzień, jakoś mocniej wybarwiła się jego skorupka. W ogóle to śliczny żółw, szkoda, że ma tak zapadnięty karapaks.