O, dzięki, na pewno upiłujemy w najbliższych dniach.
A co do siatki: dzisiaj własnie, ponieważ był taki ciepły dzień, ciągle biegałam do moich żółwi do ogródka, i ciągle spotykałam tam moje dwa kochane pieszczochy koty, jak łaziły sobie po żółwiej zagrodzie, właśnie tam, a nie gdzie indziej! Kocur Filip nawet wylegiwał się najbezczelniej na rozgrzanym daszku domku Emilki (z najprawdziwszych marmurowych płyt, więc w słońcu to po prostu samo ciepełko). Definitywnie muszę założyć siatkę, bo widać, że koty nie odpuszczą z własnej woli, a wprawdzie kocham je strasznie, ale co tu kryć, na bezpieczeństwie żółwi bardzo mi zależy. Tym bardziej że obce koty też nie będą miały problemu z trafieniem do zagrody.