HanJammer, cieszę się ogromnie, że się odezwałeś. Biedny Tupac, kiedy opisujesz te żółwie z poklejonymi łapkami, to serce zamiera... Ile z tych biedactw wtedy przywożonych dotrwało do dzisiaj? Pewnie bardzo, bardzo niewiele. Tupac miał szczęście, że trafił do Ciebie. Bo miał wybieg na balkonie i dostęp do słońca. A że żywiłeś go tak a nie inaczej? A kto wtedy wiedział, że tak nie wolno? Ufało się książkom o żółwiach, a tam przecież jest mnóstwo rzeczy nieprawdziwych.
W każdym razie nie dziwię się teraz, że Tupac ma taką piękną, gładziutką skorupkę.
Pewnie, że chciałabym wiedzieć o nim jak najwięcej, ale nie chcę Ci tu urządzać przesłuchania.
Po prostu napisz czasem, co chciałbyś nam o jego przeszłości opowiedzieć. Może o jedno zapytam: czy Ci kiedyś chorował?
Muszę powiedzieć, że bardzo się ucieszyłam, że Tupac trafił do mnie. Chciałabym mu zapewnić wszystko, co najlepsze. Ma swój własny wybieg w kształcie rombu, nie wiem, jakiej powierzchni, ale zupełnie sporej jak na jednego żółwika. Jutro mogę wymierzyć i podać konkretnie. Kryjówkę już opisywałam.
I to, że momentalnie ją zaakceptował. A dzisiaj wyszedł sobie na słoneczko i trochę kopał pod jednym z brzozowych pieńków, na którym oparty jest dach kryjówki. Chyba robił sobie boczne wejście.
Zamieszczam zrobione dzisiaj zdjęcie: Tupac pod liśćmi chrzanu.
An_na, dziękuję za wsparcie duchowe i dobre słowo.