Viktoria, dziękuję. Przekazałam zlecenie bardziej kreatywnym członkom rodziny.

Niech myślą, mają czas do zimy.

An_na, dziękuję. Przekazałam pochwałę, komu trzeba. Bo to nie ja, oczywiście, układałam te kamienie w szklarenkach.

Ja mogę się przyznać jedynie do osobistego wykonawstwa tych kryjówek-ziemianek pod gołym niebem, nakrytych płytami z piaskowca.
Muszę Wam jeszcze opowiedzieć o Tupacu. Z końcem maja zakopał się w rogu wybiegu i zapadł w sen. Po paru dniach wykopałam go, żeby korzystał ze słońca, ale on był senny i nieruchawy, i zakopał się znowu i spał sobie pod rozłożystym chrzanem. Przespał cały ten okres koszmarnych upałów, przespał późniejsze ochłodzenie. Szczerze mówiąc, niepokoiłam się coraz bardziej, bo nie miałam pewności, czy on w ogóle żyje. Dziś go wykopaliśmy, żeby sprawdzić, co z nim. Tkwił na głębokości jakichś 20 cm, prawie pionowo, głową w dół. Wyglądał jak zapiaszczony ziemniak.

Żyje, na szczęście. Wszystko chyba z nim dobrze, chociaż ma trochę zapuchnięte oczka. Wykąpałam go, potrzymałam w misce z letnią wodą na słoneczku, aż nabrał trochę wigoru. I wpuściłam na wybieg. Pochodził sobie, wydalił kwas moczowy, a potem odnalazł swoją kryjówkę i poszedł spać. Ten to ma zdrowie, tak spać i spać. Nie wiem, jak myślicie, czy dobrze zrobiłam, przerywając mu sen? Może należało dać mu spokój? Ale, z drugiej strony, jeszcze tylko sierpień i kawałek września i koniec sezonu, więc powinien jednak jeść i korzystać za słońca, prawda?