Wczoraj wróciłem z Grecji! Poza pięknym morzem i upałem spotkałem także żółwie greckie. Tak jak u nas przez ulicę przechodzą żaby, to tam żółwie. Widziałem 3 osobniki.
Jeden żółwik był martwy.
Rozjechany przez samochód. Gdy go zobaczyłem miałem łzy w oczach.
Drugi przechodził przez ulicę. Nie było możliwości zatrzymania się obok niego, ale nie miał dużego dystansu do przejścia, a ruch nie był duży, więc się o niego nie martwię.
Trzeci był na ulicy za zakrętem i nie było go widać, a za nami sporo samochodów. Postanowiłem działać. Wybiegłem z samochodu i zatrzymałem jeden samochód. Wziąłem żółwia na ręce, a tata pobiegł po aparat.
Oto zdjęcia:
Podejrzewam, że był to samiec Testudo hermanni hermanni.
Tu jego goście na gapę.
Nie miałem żadnych narzędzi, by mu te kleszcze zdjąć. Mam nadzieję, że nażrą się i odpadną.
Był na ulicy za zakrętem. Zaniosłem go daleko od niej w stronę, w którą szedł.
edycja: wiadomość modyfikowano na prośbę autora