Śmiałam się z Bemilki,że z latarką będzie chodzić i szukać skorup jak ziemniaków, a sama dziś na kolanach szukałam żółwi.Tosia oczywiście wyszła,ale i Zosia i Guciu przepadli.Sprawdzam jedna norkę,drugą i cała w nerwach.Słoneczko takie ,a one nic.Położyłam im przy wejściach do norek mlecze.Mija godzina ich nie ma.Jejku,zaczęłam się tak denerwować,aż prawie się położyłam (z moimi chorymi nerkami) i latarką świeciłam!Markowi się zachciało głębokich skrytek porobić i nic nie widziałam!W końcu palcem wyczułam skorupkę,daleko,daleko.A Zosia jak się okazało,tak się zakopała w mniejszej,że jej po prosu nie zauważyłam.Wyszły moje nieboraki.Mały to uciekł z powrotem ,a Zosia z Tosia korzystają ze słoneczka