Osobiście jestem czasem zaskoczona sprytem moich żółwików. Rzeczywiście, nie można ich porównać z psami, ale swój rozum mają.
Nie wiem, czy rozpoznają mnie moje żółwie, bo wszystkie są u mnie od niedawna. Może najbardziej Emilka, ale staram się jej nie naprzykrzać. Wystarczy mi, że nie ucieka na mój widok, tylko patrzy zaciekawiona, podchodzi i węszy. Uznaję to za objaw ufności, choć może nie przywiązania. Ale to mi starczy.
Myślę, że można szczerze cieszyć się z obecności żółwia, chociaż nie jest to miła przytulanka, która sama wskoczy na kolana i podstawi grzbiet do głaskania. Obserwowanie moich żółwików eksplorujących trawnik za domem to była jedna z najmilszych rzeczy zeszłego lata.