Od dwu dni opiekujemy się Kubą. Jak już wiem z innego działu greckim chłopakiem. Z dotychczasowego miejsca zamieszkania usłyszałam że to dziewczynka. Nie znamy źrodła, wieku w zasadzie nic poza tym co tu wyczytałam.
Żółwia porwałam z instytucji (pominę jakiej) z akwarium z wiórami 30x40cm. Bez lampy, bez wyposażenia.
Żółw był w trakcie posiłku - tartej marchwi z wiórami i kapusty pekińskiej.
Moim zdaniem cud że żyje.
Bo: dolna szczeka żółwia była wydłużona do około 1cm dłużej niż górna. Ma ksztalt rynienki i jest skrzywiona w bok.
"Zawiasy" szczęki sa spuchnięte, mooim zdaniem to jakiś stan zapalny ale wizyte u lepszego weterynarza mamy przed sobą.
Dotychczasowa pani wet - osiedlowa, obcięła dziób - tak, że gdyby był prosty to by sie domykał.
Dogrzewam żólwia lampą, póki co domowym byle czym, ale bardzo chętnie siedzi pod nią. Świetlówki UV dopiero przed nami - w zależności od tego czy żółw zostanie u mnie czy wróci na lepsze warunki i odpowiedzialnego opiekuna do miejsca skąd go wzięłam. Poki co - do czasu aż wydobrzeje - jest u mnie.
Z sukcesów - nieźle zniósł przenosiny na dietę mleczowo/koniczynowo/rumiankową. Wykąpałam go w rumianku, odczyściłam skorupę. Podałam trochę wit.c i d (apteka) w kroplach i przypilnowałam, żeby z zieleniną zjadł pokruszonego wapna ( ze sklepu zoo).
Wydaje mi się że jak na warunki żółw i tak ma się nieźle. Martwię się czy szczęka to złamanie czy deformacja z krzywicy? Czy rzecz jest do naprawy bo obecnie musiałam jedzenie ciąć na strzępki, bo żółw nie odgryza sam - dziub jako ostrze nie działa.
Wetka skróciła pazury, wydaje mi się że czeka nas cos co określę jako "peeling" - złuszczenie milionów niestartych warstw tarczek na nogach - bo nie jest to juz brud, raczej jak osad kamienny na tym tarczkach które powinno być widać. chyba że tego nie ruszać i żółw w odpowiednim terrarium sam to zetrze?
To tyle z bieżących spraw, pozdrawiam