Doprecyzujmy. Owszem sam piasek jest nieodpowiednim podłożem. W przypadku jedzenia może żółw się zaczopować, nie stanowi dobrego podparcia dla nóg.
Ale jeśli postawimy na połączenie ziemi:piasku:gliny wiążącej to otrzymamy praktycznie idealne podłoże. Niemal jak na sawannie. Proporcje trzeba ustalić doświadczalnie. Zależy to w głównej mierze od ziemi. Zwykle są to proporcje 1:0,5:0,3.
Po rozprowadzeniu mieszanki trzeba podłoże polać wodą o solidnie ubić.
Co do kwestii opinii i porad zawartych na forum to wiedza się zmienia i porad z datą starszą niż 1,5-2 lata nie warto brać pod uwagę. Albo ewentualne wątpliwości rozwiać zadając w danym temacie pytanie.
Może to co teraz napisze jest mocno ekscentryczne ale uważam że o ile płochliwość może być cechą osobniczą to nadmierna płochliwość jest wynikiem warunków w jakich trzymamy żółwia. Po prostu żółw czy inne zwierze powinno mieć możliwość ukrycia się przed całym światem. Lamparcie nie kopią tuneli ale jak by to robiły to pewnie siedziały by pod ziemią.
Powinnaś stworzyć swoim żółwiom obszerny domek z małym wejściem. Wejście powinno być tylko max 2 cm szersze i wyższe niż żółw. Ba moim zdaniem jeśli przez wejście nie widzisz żółwia to domek jest właściwy.
Do środka warto wrzucić suche liście(polecam dębowe bo nie pleśnieją i wiszą przez całą zimę na drzewach) ewentualnie trochę siana (wtedy trzeba kontrolować czy nie pleśnieje). W takim substracie większość żółwi chętnie się ulokuje i będzie spać.
Jeden z moich żółwi (Łasuch)od początku przejawiał dużą płochliwość. Początkowo nie można było nic przy nim zrobić czy go obejrzeć bo chował się pod pancerz i tak tkwił nawet godzinę po zdarzeniu. Często nawet uciekał w jakiś kąt terrarium ze schowaną głową. Płoszyło go dosłownie wszystko.
Wmawiałem sobie że po prostu mu przejdzie bo aklimatyzuje się. Ale po roku takie zachowanie było nadal. I wtedy wpadłem na pomysł zbudowania typowego ciemnego domku. Właściwie w dniu wstawienia od razu do niego wszedł. Od tej pory już nie spał w przypadkowych miejscach tylko codziennie w domku.
Na wybiegu jak nie wstawiłem domku to w ogóle się nie ruszał. A jak domek wstawiłem to od razu do niego wchodził i dopiero po kilkudziesięciu minutach jak poczuł się pewnie bezpiecznie to wychodził.
Starałem się także nie grzebać w domku jak on tam siedział by go nie płoszyć.
Taka nadmierna płochliwość jest też niepożądana bo tak jak pisałem żółwi nie można skontrolować z każdej strony. Utrudnione jest kontrolowanie zdrowia czy jakiekolwiek zabiegi lecznicze i pielęgnacyjne. A biorąc pod uwagę że w przyszłości żółwie lamparcie osiągną pokaźne rozmiary to i siła też będzie spora. I co wtedy jak będzie nadal taki płochliwy? Wszystkie zabiegi i kontrole będą musiały odbyć się podczas narkozy?
Dlatego ja zacząłem swoje żółwie przyzwyczajać do dotyku i czynności potencjalnie leczniczych czy pielęgnacyjnych.
Dotykałem je w różne miejsca i obracałem w każdą stronę. Chwytałem za nogi, ogon i głowę.
Obecnie pozwalają na bardzo dużo. Jak biorę któregoś w rękę to wystawia głowę i nogi na max. Mogę pomajstrować pod pancerzem. W lato na wybiegu łasucha coś ugryzło w szyję głęboko pod pancerzem i rana zaczęła się paprać.
Bez problemu dawał sobie pędzlować ranę.
Obecnie jestem na etapie bez narzędziowego otwierania pyska i szlifowaniu pilnikiem ramfoteki. Idzie to całkiem nieźle.
Dosłownie domowa tresura żółwia
Zresztą popularna praktyka tresowania zwierząt pod zabiegi lecznicze i pielęgnacyjne w ogrodach zoologicznych skąd zaczerpnąłem właśnie pomysł.
Zastanów się nad tym co napisałem i spróbuj metody z domkiem.
Pozdro Kamil