No właśnie ja już mówiłam, że zwierząt jest na ogół za dużo, bo są mnożone na zarobek, i dlatego ci ludzie, co mają wrażliwe serca to biorą te niechciane zwierzęta do siebie i sami szukają im domu, ale takich ludzi jest za mało, bo zwierząt jest za dużo.
Bo są wyrzucane, i są jakjo malutkie dawane na prezenty itd. A potem co z nimi robić? Jeszzce jak jest kot czy pies to i w gazetach o nim napiszą, i w telewizji zrobią program, ale juz o gryzoniach, czy ptakach to nie, a o rybach to nie powiem. Ryby się do kibla wyrzuca i wodę spuszcza, serio mówię.
Stąd właśnie działają takie prywatne nieoficjalne shroniska po domach. To są tez ogromne koszty dla takiego człowieka co ma w domu schronisko, ja tez takie mam, to wiem , co mówie, a w tym czasie dalej mnożone są kolejne pokolenia zwierząt na handel, a szczególnie przed św. Mikołajem i pod choinkę dla dzieci. I dlatego ja wcześniej pisałam o napisaniu jakiejś interpelacji czy coś do posłów, aby była ustawa o zakazie mnożenia na handel, bo po prostu nie ma miejsc do życia dla tych zwierząt. A jak do tego dojdzie niszczenie dzikiej przyrody przez ludzi przy pomocy kosiarek i pilarek (zwalanie gniazd ptaków) czy samochodów (rozjeżdżanie jeży) to po prostu brakuje ludzi do pomocy zwierzętom, i brakuje czasu i pieniędzy na to. I dopóki ludzie nie przestaną handlować i mnożyć, to my tu nic znaczącego nie zrobimy, bo jest nas za mało.
Do Malwy - mówiłaś o dużym terenie Polski, że to jest wtedy trudno przeprowadzać rozmowy przedadopcyjne, ale te rzeczy są też już na forach gryzoni i psów czy kotów opracowane, że jest lista osób chętnych to robić i oni pochodzą z różnych miast Polski. I ponieważ w każdym mieście są takie Domy Tymczasowe to jak ktoś zgłasza się jako chętny z pobliża do adopcji świnki morskiej czy królika, to wtedy ta osoba to sama załatwia i ocenia czy chętny jest dorosły czy nie, bo jeśli nie to ma mieć zgodę rodziców na piśmie, itd. A potem chętny do adopcji dowiaduje się o zdrowiu zwierzątka, o jego upodobanaich i się decyduje albo nie. Bo z tym jest czasem ciężko się dogadać. Bo ludze chcą na ogół tylko młode i tylko całkiem zdrowe. I czasem jest tak, że nie dochodzi do adopcji z tym człowiekiem, ale dochodzi kiedyś indziej z drugim. I dlatego to wszystko jest trudne i czasochłonne, a sprawę utrudnia nadmiar zwierząt.
Ja obecnie jestem zaangażowana w głodujące i zamarzające zwierzęta w tzw. mini zoo w parku miejskim. Są to małe zamknięte zwierzątka, i nikt do nich nie zagląda, a mamy od dawna przymrozki w nocy. Wczoraj wydzwaniałam do Urzedu Miasta w S. i do Straży Miejskiej w tamtym mieście. I zdobyłam nr komórki do faceta, co jest szefem firmy zieleni miejskiej w tym mieście i co sam założył to gówniane mini zoo, ale to miasto jest ode mnie aż 450 km, i sama osobiście nie uratuję tych zwierząt, a każda noc dla nich to kilka sztuk martwych z głodu i z zimna. Znalazłam jedną osobę na forum gryzoni stamtąd i jej doradzam każdego dnia a właściwie każdej nocy, bo ona w dzień pracuje. Ale ona jest zbyt nieporadna i płacze do mnie zamiast wyswobodzić te zwierząta. I tylko zdjęcia mi robi i wysyła.
Ja pisze tu o tym dlatego, aby zilustrować możliwość nawiązania kontaktów z innymi ludźmi w kraju i aby pokazać, że to wszystko kosztuje dużo pieniędzy, czyli moje telefony, i dużo mojego czasu. Tak samo można i dla żółwi robić. Ja w sumie to dla zółwi już też sporo w życiu zrobiłam, i nadal robię, tylko że nie ma dla zólwi takiej synchronizacji pomocy jak np. pomoc w transporcie, czy w znalezieniu tymczasowej opieki czy zaniesieniu do lekarza, itd. Bo zawsze to jest czyjś czas i czyjeś pieniądze idące i dawane ze zwykłego dobrego serca a nie tylko z jakiejś tam korzyści.
Ale mam nadzieję, że coś tu uradzimy.
Przepraszam za moje błędy, ale naprawdę nie mogę już dłużej być teraz na kompie, aby je poprawić.