O la, la....to naprawdę dziewczyna ma poważny problem.
Dorcia - niektórymi to kieruje źle rozumiana chęć niesienia pomocy, która z czasem wymyka się spod kontroli. Klasyczny przypadek to starsze, samotne kobiety ze stadami kotów w mieszkaniu, które wreszcie mają ich tyle, że nie są w stanie nad stadem zapanować.
A pewien odsetek tych ludzi ma poważne zaburzenia psychiczne - od natręctw i obsesji po psychozy i nieuleczalną schizofrenię. Ci ludzie działają na tej samej zasadzie co alkoholik, który musi się napić, czy narkoman, który musi coś wziąć -czerpią przyjemność i satysfakcję z samego "zdobywania", przynoszenia do domu kolejnych w tym układzie zwierząt - ale nie tylko - niektórzy zbierają wszelkie rzeczy - przydatne i nieprzydatne, z czasem potrafią chodzić po śmietnikach i ściągać wszystko do domu, niektórzy wydają fortunę na zakupy - przy czym 80% rzeczy nawet raz nie założyli, a w szafach mają po kilka takich samych ciuchów. Jak już zwierzę czy rzecz jest ich, zostaje schowana i się o niej zapomina. Bo radością jest głównie zbieranie - polowanie i zdobywanie. Mniej cieszy już samo posiadanie. Ci ludzie nie widzą niczego złego w tym co robią i potrafią wyjaśnić, całkiem logicznie, każdy zakup czy nowo przytachany do domu śmieć. Niektórzy działają w fazie manii - i często prawie nie pamiętają, co robli. Są i tacy którzy emocjonalnie wiążą się z uzbieranymi rzeczami - nie pozwalają ich przestawiać i dotykać - stwarząją sobie jakby w ten sposób swój własny świat i azyl, dający im poczucie bezpieczeństwa.
Takich chorych zbieraczy trzeba bezwzględnie izolować od zwierząt i poddać leczeniu. Inaczej wcześniej, czy później zaczną robić to samo tym bardziej kryjąc się jeszcze lepiej.