Pasja, miłość, ciekawość czy przymus?
Myślę, że czasem każdy z nas zaczyna się zastanawiać nad różnymi żółwiowymi sprawami. Mnie dopadły przemyślenia dzisiaj w nocy. Otóż zaraz Wam powiem, co mnie do nich skłoniło.
Zanim jeszcze mój Kapsel przybył do mnie, kiedy jeszcze nie miałam pojęciu o tym, że będę miała żółwia, zwierzęta te traktowałam jako piękne i niesamowite, ale czy ulubione? Nie, tego powiedzieć nie mogę. W zoo zawsze zatrzymywałam sie przy żółwiach i stałam tam dość długo, ale nigdy nie widziałam np greka z bliska, wszystko na odległość. A potem nadeszły moje urodziny. miałam dostać rybki, ale jakoś mi się to nie widziało- nie interesuję się tymi zwierzętami aż tak bardzo- są piękne, niesamowite, takie...niepoznane. Ale nie byłam co do tego pewna, stałam w zoologach przy akwariach i usiłowałam wyobrazić sobie, jak to będzie, kiedy rybki staną u mnie w pokoju...I nie umiałam.
No i wtedy zaczęłam myśleć o żółwiu. Jeszcze NIC nie wiedziałam, tylko tyle, że to ładne zwierzę, ale nie miałam pojęcia o podstawach. A czemu właśnie żółw przyszedł mi do głowy? Bo moja rodzina to alergicy.Ja nie, ale oni tak...
Zatem początkowym motywem pojawienia się mojego żółwia w domu była alergia...ale czy coś więcej? Ale kontynuując, bo nie chcę, byście jakieś złe wnioski wysnuli, zaczęłam szukać. Internet, telefony, różne stronki. Zaczęłam oglądać żółwie, zdjęcia, potem wpadłam na nasze forum, tu już wpadłam jak śliwka w kompot. Nie mogłam się oderwac od komputera- tylko ze względu na żółwie. Z początku myślałam, że będę miała stepowego, bo "jest tańszy w wielu miejscach" (tak się dowiedziałam), ale po chwili pomyślałam " no chyba Cię pogięło, jeśli chcesz tego żółwia, to najpierw uzbieraj kupę kasy i dopiero wtedy podejmij działania". Jako, że Tusiek Agnieszki jakoś zdobył moje serce, to padło na greka i nieważne było, czy zapłacę 100 zł, czy 200 więcej- muszę uzbierać.
Żółwie w tym momencie stały się moją pasją, paranoją prawie, a jako że w tym czasie byłam chora, to przez trzy tygodnie nie wychodziłam z domu, tylko uczyłam się, sprawdzałam, czytałam!
W końcu Kapsel przyszedł do domu. Stał się jego bardzo ważnym mieszkańcem, którego wszyscy kochają, a ja najbardziej, czy wiecie, że jak jest mi źle, albo jestem zła, to po prostu myślę, o nim i mi lepiej. Może dla niektórych to przesada, ale tak jest, strasznie go kocham.
A pomyśleć, że wszystko zaczęło się od ALERGII. Wczoraj moja koleżanka, jak zaczęłam znów coś paplać o Kapslu, spytała, czy dużo jest takich świrów jak ja. I wiecie, że odebrałam to jako coś miłego? Bo to znaczy, że widać, co jest moją pasją, a dzięki temu można zdziałać więcej.
Założyłam ten wątek oddzielnie, bo moim celem nie było opowiedzenie Wam, jak się zaczęła moją żółwiowa przygoda, tylko jak się zmieniało moje podejście do żółwi, jak to się stało, że teraz są moimi ulubionymi zwierzętami, a nigdy wcześniej nie były i nawet przez głowę mi to by nie przeszło.
Ale się napisałam:) Ciekawe, kto doczyta do końca. Gratuluję wytrwałym.