Po wizycie w sklepie zoologicznym nie mogę z głowy wyrzucić jednej myśli.
I to nie tak, że wyszłam z niczym ... przeciwnie kupiłam wszystko co chciałam, a udałoby się kupić i więcej. Obsługa mało uprzejma, pracować to im się nie chce. Sklep mimo to ma ruch, bo innego w sumie nie ma. Opinie w internecie kiepskie, ale co zrobić. Problem jest inny. Zwierzęta to dam dobrze nie mają.
Z racji na hobby obejrzałam najpierw żółwie. Znalazłam 7, z czego dwa okazały się sztuczne :/
Jak na moje mało wprawne oko: dwa żółtolice, spory jaszczurowaty i dwa lądowe.
Żóltolice hasały w akwarium z rybkami, lądowe również w akwarium: jeden stepowy drugi mógł być grecki, razem. W akwarium basenik i podstawka ze startym jabłkiem.
Jaszczurowaty w sumie nie wiem czy nie sztuczny - do połowy woda zielona, oczy nad wodą i tępo patrzył w jeden punkt. W sumie innego wyjścia nie miał, jakby chciał się obrócić to pewnie musiałby na ścianki najpierw wejść
I jeszcze ptaki, nie znam się, ale ptaki w malutkim akwarium ze sztucznym krokodylem i jaszczurą to chyba coś nie tak. Węże w odchodach, itp.
I teraz ok, można zgłosić: towarzystwo, policja, straż. Może się zajmą. Tylko zastanawiam się co dalej. Sklep pewnie zamkną, jedyny taki w okolicy (to niewielkie miasto), dobrze zaopatrzony, gdzie w takim razie reszta kupi rzeczy dla swoich pupili? Może jednak jest inne wyjście?