Malwa, ja się już dawno rzuciłam do zimowania, serio. Mogę powiedzić, że już latem o tym myślałam, bo nawet chciałam lodówkę kupić.
Dziś poważyłam i pomierzyłam, i wszystko zapisałam. Ja ważę co jakiś czas, i zapisuję, ale częściej ważę tylko takie co są narwane nerwusy (2 sztuki) i jednego małego. Poodrobaczałam już także. Z jednym mam kłopot z odrobaczaniem, o czym piszę w dziale "z wybiego do lodówki". On jest u mnie nowy i niezwykle 'interesująco' zarobaczony
. Jego zimowanie jest w planie, ale dalszym. Przyznam się, że z powodu tych robaków to się trochę go boję zimować, ale może się za miesiąc odważę, a nawet za dwa, co wcale nie będzie za późno. Ten nowy z robalami przybiera u mnie na wadze w szybkim czasie, bo trafił do mnie niecały miesiąc temu bardzo odwodniony i dość wychudzony. Ten zarobaczony je dużo i to dużo suszu, a czasem mokre. Pije też godzinami, jakby był na kacu.
Inne żółwie nie jedzą od ponad tygodnia, bo same tak wybrały. Jeden tylko coś tam suchego żarł, ale on to wiecznie głodny był. Te przeznaczone do zimowania przebywają na balkonie, gdzie dziś część z nich wylazła z norek, a część nie wylazła. Teraz temp. jest 10 -15.
Pokazałaś tę metodę mierzenia karapaksu, którą ja stosowałam u siebie w zeszłym roku, ale jakoś jestem za tym, aby mierzyć po linii karapaksu, a nie tak. Bo jak się ma płaskiego żółwia z krzywicą, to on, według tej metody, może wydać się wielki. Nie wiem czy mam rację czy nie, ale takie mam wyczucie.
Malwa, a czym ty się niepokoisz? Różnice masz tylko w gramach a nie w kilku dekagramach.