Choć to będzie pierwsze zimowanie Kubusi i na razie mogę się w tym temacie wypowiedzieć czysto teoretycznie, dorzucę swoje trzy grosze. Zacznę od tego, że już jestem niezadowolona, bo muszę zazimować żółwinkę w ogólnej, spożywczej lodówce, a tego chciałam uniknąć. Jednak z przyczyn obiektywnych nie jestem w tym sezonie w stanie zaopatrzyć się w lodówkę tylko dla żółwia. Może w przyszłym. Musi to być najlepszy sprzęt, żeby móc spać spokojnie, dlatego mimo wszystko tej zimy zaufam zwykłej lodówie, ma wady ale trzeba jej oddać, że temperaturę trzyma.
Główny problem jest taki, że lodówka ma system No-Frost, czyli w niej wieje i jest sucho, będę się gimnastykować z wilgotnością. W planach jest pojemnik z wodą i przykrycie kuwety do połowy wilgotnym ręcznikiem. Dodatkowy minus to głośność lodówki oraz to, że przecież przy normalnym użytkowaniu będzie ciągle otwierana, a światło zapalane, mam nadzieję że to nie zakłóci gadziego snu.
Co więcej, Kubusia ledwo zmieści się do kuwety na warzywa, chciałam wpierw ją włożyć do pudełka i dopiero w nim do tej szuflady, jednak wtedy nie będzie mogła się nawet obrócić. Ścianki są przezroczyste, będę jeszcze kombinować czym je pozasłaniać. Substratem będzie ziemia z liśćmi dębu i brzozy z wierzchu. Pozostaje mi jeszcze kupno bezprzewodowego termometru z higrometrem.
Podsumowując, nie polecam nikomu zimowania w spożywczej lodówce, choć jestem zmuszona z takiej opcji skorzystać.
P.S. co do lodówki-inkubatora z innego wątku, wyśledziłam że używa jej witia (-->
http://testudo-hermanni.prv.pl/pl/007/002/001/), może jak zajrzy na forum to nam zrecenzuje