Skoro już na noc ustawiłaś lodówkę na wyższą temperaturę, proces budzenia zaczął się wcześniej niż dwie godziny, o których piszesz. Jednak na przyszłość lepiej żółwia przemieszczać w niskie temperatury pokojowe (bo mniemam, że w tej kuchni było co najmniej 15 stopni?) dopiero jak się wyraźnie obudzi.
Tak czy owak, skoro już się próbował wydostać o własnych siłach - to można go spokojnie przenieść do terrarium w niskich temperaturach pokojowych i wykąpać, następnie w oddaleniu zapalić grzewczą (aby sam żółw zdecydował, czy chce się udać w cieplejsze miejsce) i obserwować zachowanie.
Jak wydali kwas i zacznie jeść (na co można poczekać parę dni) - zimowanie można uznać za udane.
PS Ale ta rada chyba już po czasie, bo problem miałaś w południe - więc jak poszło?