Jest duża poprawa u Kaji nie słychać już żadnych gwizdów , czasem jak do niej blisko podejdę to słychać jak oddycha , ale nie jest to już chyba nic niepokojącego - jest to normalny oddech tyle że słychać jak wypuszcza powietrze , myślę że taki już jej urok , słyszałam że niektóre zółwie tak głośniej oddychają- najważniejsze że te gwizdy minęły bo słychać je było nawet w drugim pomieszczeniu . Dostęp do świeżej zieleninki jest już bardzo ograniczony więc wprowadziliśmy już suszki - Franek(nasz mega obżarciuch ) tak jak podejrzewałam zjada wszystko nie wybredzając (nawet suche nie namoczone mu smakują
liście brzozy chrupie jak chipsy
, na bieżąco zjada też trawę którą jeszcze udaje mi się wykopywać w naszym ogródku . Kaja natomiast jest bardzo wybredna - apetyt ma duży ale za nic nie chce się skusić na suszki - muszę sporo kombinować żeby zjadła coś przy okazji - suszki moczę w ciepłej wodzie później mieszam ze świeżą roszponką i do tego odrobina potartego ogórka lub potartej marchewki (odkryłam że ja bardzo lubi dlatego troszkę ścieram od czasu do czasu dla zapachu
i w efekcie zjada wszystko
Z lampartami jest troszkę gorzej suszków nie tykają w ogóle - muszę stosować tę samą metodę co u Kaji , ale mały jest na tyle sprytny że swoim malutkim pyszczkiem wybiera świerze jedzonko a te namoczone tylko jak przypadkiem mu się coś przyklei , większa troszkę zje ale jak wyczuje że miska jest oszukana to idzie jeść trawę i